przepraszam, że żebrzę. Ale potrzebuję unidox, a koszty leczenia całego mojego zwierzyńca w ciągu ostatniego miesiąca pochłonęły astronomiczną wręcz sumę i nie daję sobie rady.
A zaczęło się tak (w kwestii unidoxu, inne problemy zdrowotne pomijam, chyba że ktoś lubi czytać, bo pisać to ja lubię).
W piątek dwa tygodnie temu umarła nasza ukochana cudowna sunia
W sobotę zabraliśmy ciało, aby pochować na naszej działce. Zabraliśmy ze sobą dwie kotki, przewietrzyć je trochę.
Gdy przyjechaliśmy, zastaliśmy tam przybłąkanego psa, pięknego młodego owczarka. Pierwsza myśl, to że tak musiało być, pies za psa los nam zsyła.
Nasza sunia była kociarą, więc jakoś automatycznie założyliśmy, że ten też krzywdy nie zrobi. A tu babo placek, ledwie je zobaczył - pogonił. Uciekły, schowały się na całą noc, a było zimno i deszczowo. Pies został wyproszony za działkę. Dziewczyny wróciły rano, a jedna z nich już była przeziębiona. Wieczorem nie tylko kichała, ale wręcz lało się z nosa.
Po powrocie do domu odbyła się próba separacji, ale to nie takie proste.
No i zaczęło się, po kolei koty wysiadały. Teraz choruje 8 sztuk, 3 bronią się jak mogą.
Leczę właśnie unidoxem, sprawczyni właściwie już wychodzi na prostą, ale reszta... łącznie z kociętami.
Miałam spory zapas, ale wyszło wszystko.
Błagam, kto ma i może podzielić się mną. Albo dam coś w zamian...
