Kocurek jest dorosły ale młody. Jest to kot bezdomny. Został przyniesiony do lecznicy na obserwację...Podczas kermienia przez przypadek złapał dziecko zębami i oczywiśćie stąd wniosek, ze jest wściekły

Kocurek został na dwa tygodnie umieszczony w ciasnej klatce. Pani, która go przyniosła nie pomyśli nawet o tym, żeby go odwiedzić. Zostawiła karmę dla niego i na tym jej opieka nad kocurkiem się skończyła. Siedzi sobie biedaczek w tej klatce nikt z lekarzy nie ma czasu się nim zająć-a to mnie w ogóle nie dziwi... Biedak poczatkowo rzeczywiście zachowywał się nerwowo ale to nic dziwnego skoro był głodny siedział w swoich odchodach i do tego ta ciasna klatka...
Teraz ma czysto, klatka posprzatana, kot najedzony...wreszcie się uspokoił, usnął a potem koniecznie musiał się poprzytulać.
Jest niesamowitym pieszczochem, wścieklizna to ostatnia rzecz o jaką mozna go podejrzewać. Jest niesamowicie kontaktowy, rozmruczany pcha się na ręce jak szalony...a potem się przytula, przytula, przytula i tak bez końca...
Co do wscieklizny przy nas wypił pól miski wody...taki był spragniony biedaczek.
Obserwacja trwa do 1.10 a potem nie wiedomo czy ta pani zachce go odebrać...

[/URL]
