


Dzisiaj o 5.15 rano Fionka miala taki atak padaczki ze myslalam ze to juz koniec. Siedzimy teraz przytulone i czekamy az moj maz wroci z nocy z pracy i jedziemy na Bialobrzeska - a moze radzicie gdzie indziej ?
Minelo juz troche czasu a Fionka dalej ciezko oddycha i jest jakby nieprzytomna. Atak byl straszny - jest obsliniona i obsiusiana.
JESTEM PRZERAZONA , ONA NIE MOZE ODEJSC

