Jak zwykle w czas urlopów- na moim podwórku pojawił się kot. Strasznie zabiedzony, chudy szkieletorek, powłóczący tylnią łapką biedak.
Wet obejrzawszy zwierzę powiedział wprost- że wygląda jak ofiara ludzkiego okrucieństwa.
Nie wdając się w drastyczne szczegóły diagnostyczne (naprawdę, nie chcę tu epatować okrucieństwem ludzkim...)- udostępniłam kotu piwniczkę, wyleczyłam, karmię i poznaję. Zadałam sobie trudu, by odszukać właścicielkę kota- okazała się być jedną z moich niezaprzyjaźnionych, byłych sąsiadek. To elegancka Pani w średnim wieku, która wyprowadziła się z centrum Łodzi do pięknego domu pod miastem. Gdy poinformowałam ją radośnie, że jej kot znajduje się na podwórku pod moją opieką (miałam nadzieję, że się kobieta ucieszy)- usłyszałam, że taki zwykły bury kot nie pasuje do jej nowego domu. Że teraz ma rasowego syberyjskiego (maluszek z papierami)- a jak chcę sobie jej byłego kota wziąć- to jej to nie obchodzi- bo jej ten kot już nie interesuje. Wtedy właśnie dowiedziałam się jak to "zwróciła dzikiemu zwierzęciu wolność w łagiewnickim lesie". Kota wywiozła do lasu, wykopała go tam (stan tylnych łap opowiedział tu wiele)z luksusowego lexusa (bo "przecież będzie mu tam lepiej- da sobie świetnie radę na wolności i na pewno będzie szczęśliwszy"). Nie to jest jednak sednem sprawy. Otóż- ów biedak- sobie tylko znanym sposobem- przywlókł się na swoje podwórko z tego lasu. Szedł chyba wiele dni- nieznaną drogą. Mimo wyrzucenia kopem z samochodu swojej ukochanej pani wrócił do niej- bo myślał, że ona na niego czeka...
Najpierw czekał na nią. Codziennie. Mnie traktował jako substytut. Pokazywał gdzie mieszka i nie rozumiał, dlaczego nie chcę go tam po prostu wpuścić. Ale gadał do mnie, tulił się i żalił. Potem zwątpił, zobojętniał, spał na maskach aut. Wreszcie zaczął integrować się z innymi kotami przychodzącymi na podwórko do mojej "mikrostołówki kociej". Próbował dołączyć do szarej kotki bengalskiej, która tutaj rezyduje... Dogaduje się z innymi kotami świetnie- zaczepia ludzi, gada, przymila się... Taki to kot.
Zawsze mądrze i długo patrzy mi w oczy- jakby rozumiał wszystko. Niestety- nie mogę wziąć go do domu- z wielu względów. Ale wiem, że zasługuje na wspaniały dom. Mogą być w nim inne koty- nawet pies (z moim psem zakumplował się od razu). Koniecznie musi być w nim przede wszystkim mądry i empatyczny człowiek.
Kot był bardzo zabiedzony. Teraz jest już wyleczony - nie utyka (nóżka jest już wyleczona), jest w pełni sprawny neurologicznie i wpyla jak najęty- mam więc nadzieję, że niebawem przestanie wyglądać jak szkieletorek (było strasznie nędzne ciałko- a na kościach można było koncert grać jak na cymbałach). Tylko futerko- nędzne, jakby kota nikt nie karmił bardzo dawno- teraz już wypiękniało i troszkę maskuje zapadnięte boczki...
Teraz jest już lepiej- mam nadzieję, że wkrótce będzie z Burego wielki przystojniak.
Całymi dniami przebywa na mojej posesji, zna się na zegarku (zawsze wie, która godzina i o których godzinach jest miseczka, a o których głaski).
Kot jest dorosły, na pewno skończył rok, półtora... Strasznie miły. Całkowicie udomowiony. Korzysta z kuwetki, jest zdrowy na ciele- a czy rana w serduszku złamanym przez człowieka się zagoi- zapewne tak, jeśli jakiś prawdziwy człowiek go pokocha. Rasa europejska- kot stanowczo nie dla snoba- bo prócz mądrych oczu, wybitnego charakteru, wielkiej mądrości i przymilności nie wyróżnia się jakoś szczególnie. Bestia nakolankowa, barankująca, gadająca i przymilna. Ja uważam, że jest cudny.
Może jakiś mądry i obdarzony wrażliwością nowy człowiek zechce go przygarnąć? Tę kwintesencję kociej godności, mądrości i pięknego charakteru. Bury zasłużył na lepszy los w nowym domu.
Jeśli ktoś chciałby dać Buremu szansę- proszę o kontakt mailem na adres salome [USUN TO] @o2.pl - proszę z adresu usunąć spacje i część [USUN TO] przed skorzystaniem. Można też pisać w tej sprawie w tym wątku- na forum- lub na PW-- w razie potrzeby skontaktuję się natychmiast z osobą zainteresowaną. Odległość to nie problem- mogę kota dowieźć osobiście- albo zorganizować transport- ważne, żeby Człowiek był fajny:).
Fotki Burego są chwilowo tu (wieczorem wstawię ją na zaprzyjaźniony serwer w dużym powiększeniu- a potem dołożę następne zdjęcia kota):
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=664&w=66900488
Dokładam- jak obiecałam- foty:






Bury to kot dla wyjątkowego człowieka. Może zamieszkać wśród innych kotów, oraz z psem.
Monika