Bardzo mi głupio zakładać ten wątek, bo wiem, że sezon trwa i wszyscy mają problemy z miejscem, ale muszę spróbować. Moi rodzice spędzają urlop na kempingu w Karwi (okolice Jastrzębiej Góry, Władysławowa). Wakacje spędzamy tam prawie co roku, ale mniejsza o to. Właściciel kempingu - ogrodu ma kotkę. Ma to dużo powiedziane, bo zupełnie o nią nie dba. Kotka w zeszłym roku się okociła, on kociaki potopił, przynajmniej tak opowiadał, na sugestię sterylki tylko się roześmiał. W tym roku kotka się okociła parę dni temu - ma jedno maleństwo, na razie żyje, bo facet się jeszcze nie zorientował. Moi rodzice się nią opiekują, na tyle, na ile mogą w warunkach kempingowych. Jedyną możliwością pomocy jej byłoby zabranie jej stamtąd z maluchem, sterylka i wypuszczenie jej spowrotem, a maluchowi poszukanie domu. Problem tylko w tym, że mieszkamy prawie 400km od Karwi, a transport kotki z parodniowym kociakiem na taką odległość nie wchodzi raczej w grę.
Moi rodzice zobowiązują się pokryć koszty pobytu, sterylki i opieki nad kotą i młodym, potrzebny byłby "tylko" dom tymczasowy. Pomogą w transporcie z Karwi będą tam jeszcze jakieś tydzień. Wiem, że to wielka prośba, ale może ktoś by się zdecydował - mimo wszystko. Kicia jest bardzo przyjazna. Przychodzi do namiotu, daje się miziać, domaga się opieki - jedzenia, głaskania, etc. Można ją wziąć na ręce. Dobrze radzi sobie jednak na wolności i wysterylizowana spokojnie mogłaby wrócić do tego ogrodu.