Dziczka po wypadku. Pusia w domu.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon lip 23, 2007 10:21 Dziczka po wypadku. Pusia w domu.

Na urlop. Bo miałam wyjechać i odpocząć.

Wczoraj (dziś właściwie) o pierwszej w nocy zadzwoniła p. Iza. Przez okno zobaczyła, że dwa koty siedzą przy czymś na chodniku. Myślała, że znalazły jeża, poszła sprawdzić... A tam leży kotka, mama Pikasi i Mahoni. Obie tylne łapy uszkodzone, nie mogła chodzić, uciekać. Dwa koty jej pilnowały.

P. Iza przez ręcznik wpakowała ją do transportera i zadzwoniła do mnie, żeby zapytać co robić. Wysłałam ją do całodobowej lecznicy (na Powstańców Śląskich - najbliżej), żeby zostawiła tam kotkę w szpitaliku, a rano żeby ją zabrać do lecznicy na Lencewicza, gdzie są leczone kolorowe kociaki, tymczasy p. Izy.

Pół godziny temu p. Iza zadzwoniła do mnie, żeby zdać relację. Płakała.

W całodobowej lecznicy na Powstańców Śląskich odmówiono kotce pomocy. Główne powody to:
- kto za to zapłaci
- dzika kotka może czymś zarazić zwierzęta w szpitalu
- dzika kotka jest... dzika, więc nie umieją jej "obsłużyć"
Sugerowano uśpienie. :evil: :evil: :evil:
Kotka nie dostała nawet zastrzyku przeciwbólowego, nic. P. Iza zabrała ją z powrotem i przechowała u siebie w domu, w transporterze.

Z samego rana pojechała na Lencewicza, do wetki znanej z pomocy dziczkom. Niestety - pojawiły się te same problemy co w lecznicy całodobowej... Dokładnie te same. Jedyna różnica to taka, że kotka w końcu dostała zastrzyk przeciwbólowy i sprawdzono, że ma czucie w łapach. I w końcu zostawiono ją w lecznicy (chociaż podejrzewam, że nadal siedzi w transporterze).

Za godzinkę galla zabierze nieszczęsną kotkę z Lencewicza, wstąpi po mnie i zawieziemy ją do "naszej" lecznicy. Tam już czeka na nią klatka, weci na pewno zrobią wszystko, zeby kotkę ratować, pomóc jej. Jeśli powiedzą cokolwiek o uśpieniu, to nie dlatego, że kotka jest dzika i nie wiadomo kto za nią zapłaci, ale tylko wtedy, jeśli faktycznie nie będzie jej jak pomóc...

Jestem strasznie wściekła. Strasznie po prostu.

_____________________________________________________

wydatki:
50,00 zł. - rtg, badanie
245,00 - operacja

razem: 295,00


wpłaty:
felid-ali - 40,00
agaciorek - 30,00
(? - E.G.) - 40,00
(?) - 15,00
drobina (aukcja Liwia_) - 35,00
patr77 (aukcja smil) - 50,00
smil (aukcja Liwia_) - 20,00
Be - 200,00
Zowisia (aukcja Liwia_) - 37,00
beatka - 21,00
Magdalena (aukcja Kocurro) - 50,00
Dyka (bazarek) - 100,00

razem: 638,00


saldo: 343,00
Ostatnio edytowano Pt paź 17, 2008 21:02 przez Jana, łącznie edytowano 22 razy

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon lip 23, 2007 10:26

Jana na Powstańców podobno mają (mieli kilka dni temu) panleukopenię...
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Pon lip 23, 2007 10:33

Mysza pisze:Jana na Powstańców podobno mają (mieli kilka dni temu) panleukopenię...


Ale tego nie powiedzieli... Kotka jest dorosła i po wypadku, więc chyba nie bali się, że ma p.? I przynajmniej coś przeciwbólowego mogli dać, prawda? Wyjaśnić, odesłać do innej całodobówki. Cokolwiek.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon lip 23, 2007 10:36

Napisałam to raczej pod kątem waszego bezpieczeństwa i przeniesienia paskudztwa. Nie atakuj mnie ;)
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Pon lip 23, 2007 10:39

Mysza pisze:Napisałam to raczej pod kątem waszego bezpieczeństwa i przeniesienia paskudztwa. Nie atakuj mnie ;)


No przecież nie atakuję Ciebie 8O No co Ty - Ciebie? :twisted:

Bosh, wściekła jestem tak bardzo, że aż niemiła :oops: Przepraszam :oops: :oops: :oops:

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon lip 23, 2007 10:42

Obrazek

biedna kotenia
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Pon lip 23, 2007 10:50

a ja mocno potrzymam kciuki, żeby udalo jej sie pomóc.
Biedna Kicia :(

Batka

 
Posty: 8464
Od: Pt paź 24, 2003 11:38
Lokalizacja: Stare Dobre Podgórze

Post » Pon lip 23, 2007 10:55

Trzymam.
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67146
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pon lip 23, 2007 11:56

:(

Jana, trzymam kciuki :ok:
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18765
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Pon lip 23, 2007 17:51

Spędziłyśmy z gallą kilka godzin w lecznicy.

Kotka jest bardzo dzika i trudna w obsłudze, chociaż obie tylne łapy ma niesprawne. Do badania trzymały ją trzy osoby - wetka (patent z ręcznikiem jest genialny), galla i ja. Druga wetka badała kotkę, od czasu do czasu konsultując się z wetką "trzymającą". Najpierw kotka była badana na żywca, kiedy już wiadomo było, że może dostać znieczulacz, dopiero ją uśpiono (bardzo delikatnie), bez tego nie udałoby się zrobić zdjęć.

Koteczka ma mocno uszkodzoną miednicę, zdjęcie wygląda fatalnie :( Czucie w łapkach jest, ale to jedyna dobra wiadomość. Oba stawy biodrowe zjechane, miednica koszmarna :( Kicia dostała zastrzyk przeciwbólowy, kroplówkę dożylnie i pod skórę, została odpchlona, zrobiono dwa zdjęcia rtg. Kiedy wychodziłyśmy wybudzała się w klatce na poduszce elektrycznej, bo temperatura jej spadła.

Jutro zdjęcie obejrzy chirurg. Jutro będzie wiadomo co dalej. Generalnie jest problem, bo jeśli da się kotkę ratować, to oznacza 6 tygodni trzymania jej w małej klatce. Nie mam pojęcia gdzie dziką kotkę umieścić na taki długi czas...

Kosztów dzisiejszej wizyty jeszcze nie znam, w lecznicy młyn, a my już musiałyśmy iść (Klony się domagały, przy okazji zostały zbadane i zainhalowane, niestety leczenie się przedłuża).

Jestem pełna podziwu dla obu wetek. Już od dawna wiem, że dla nich każde życie jest cenne i zawsze pomagają kotom jak to tylko możliwe, nie patrząc czy to domowy pupilek, czy brudny dziczek. Dzisiaj po raz kolejny zobaczyłam w pełni profesjonalne podejście, żadnego strachu w badaniu dzikiego kota (ja się bałam trochę :oops: ), stoicki spokój, rzeczowość i fachowość. I ogromne serce okazane starej, dzikiej kotce, brudnej i zapchlonej. Bo ta kotka potrzebowała pomocy. Tak po prostu.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon lip 23, 2007 18:02

Ja też się bałam :wink:
Kicia koszmarnie syczała i się rzucała, dopóki nie została spacyfikowana.
Biedna, musiało ją tak okropnie boleć :( Mnie serce krwawiło po prostu, jak wetka jej te nóżki musiała skręcać i zginać, żeby zobaczyć co i jak :(
Mam nadzieję, że jutro będą jakieś choć troszkę optymistyczne wieści, że da się ja z tego wyciągnąć...

A na koniec dodam jeszcze, że na Lencewicza kotka dostała jedynie steryd. Nic typowo przeciwbólowego nie dostała :( I mimo wizyt w dwóch lecznicach, pomoc uzyskała dopiero w trzeciej, po 12tu godzinach od wypadku :evil: Co za koszmar jakiś...
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 23, 2007 19:05

to straszne, co piszecie :(
najgorsze sa dwie rzeczy: 1. jej "dzikosc" pewnie tylko podnosily obrazenia, bol i strach w zwiazku z tym, ze tak niedawno ktos jej wyrzadzil krzywde 2. nawet "domowy" kot moze byc dzikidziki czsami i wtedy wiekszosc wetow tez odmawia wspolpracy :( (patrz: moja Bajka, ktora po sterylce nie dostala nic przeciwbolowego bo sie weci bali)
no i jeszcze to, ze tak postapiono rowniez w lecznicy "znanej z pomocy dziczkom"

mam nadzieje, ze kocince uda sie pomoc
postaram sie Was wesprzec 2-3 Bazarkami wkrotce

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Pon lip 23, 2007 19:40

Beata - ta kotka jest dzikadzika :wink:
Jana ją dwa lata łapała na sterylkę...
Ale - mimo tej dzikości - można było jej pomóc, sprawdzić, co się dzieje, podać leki, zrobić prześwietlenie. Wystarczyło trochę dobrej woli...

A jak widzę na Lencewicza dyplom za zajęcie pierwszego miejsca w konkursie na lecznicę na Bemowie przyjazną kotom bezdomnym (czy jakoś tak to brzmi) to mnie szlag trafia :evil:

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 23, 2007 19:44

no to tym bardziej wlasnie :wink:
dzikidziki z natury kot jest jeszcze bardziej dziki jak go boli :(

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Pon lip 23, 2007 20:27

Beata pisze:no to tym bardziej wlasnie :wink:
dzikidziki z natury kot jest jeszcze bardziej dziki jak go boli :(

A pewnie, że jak dzikiegodzikiego boli, to jest jeszcze dzikszy...

Jak to dobrze, że są tacy weci, jak "nasi".
Szkoda tylko, że jest ich tak mało... :(

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Silverblue i 33 gości