opowiem od poczatku
Dostaliśmy kocie z lecznicy w poniedziałek ok.22.Doktor D. twierdziła ze to najzdrowsza kicia z całej lecznicy. Od momentujak do nas trafiła jest żywa, z rezydentem ustalała stosunki (Dominik też jest z tej lecznicy i miał paraliz tylnych łapek, doprowadzilismy go do porządku, teraz lubi spać na lodówce)
Wtorek - sioo normalne,
zatrwardzenie,próbuje qoopasa, ale bez efektu, mało je i pije, brzusio nagazowany, obolały, nabrzmiały, jelita wypełnione, suchy royal dla kociaków, zjadła kilka ziarenek w sumie
Środa -
zatwardzenie, wizyta u D., lewatywa, parafinka, przechodzimy na Gerberka, mały apetyt, po wizycie u D. i sterydach, lepszy humor, zabawa, zjadła i napiła się jak na nia duzo
Czwartek - pierwsze bączusie, zatrwardzenie, Gerberek, po lewatywie poszła raczej płynna żółtawa woda a nie kupka
Piątek - KOOOOPAL

:D:D cieszymy się, wszytsko wygląda na lepiej, kupal jest ciagły jeden zrobi i drui zaraz idzie zrobiła chyba z 8 do wizyty w lecznicy, a potem drugie tyle, PROBLEM: trzeba jej pomagac, bo kupal trzyma się przy odbycie, o 13 wymioty, o 15 u D. zastrzyk przeciwwymiotny, sterydek, parafka
Itu zaczyna się problem z kuperkiem - zaczyna się robic obrzmiały, bolesny, Uschi przez cały tydzień ciągle była w pozycji "robię kupkę" i nie dziwota, że z tego wysiłku coś się popsuło...tylko co??
O 1 w nocy wymioty, zwieracz puscił ie zamyka się, w odbycie widoczna kupka
Sobota - 9 rano wizyta w lecznicy, antybiotyk, nawodnienie pod skorę (o 9.00 i o 18.00), steryd, wiztya o 18 pani wet mowi ze to "defekt odbytu i trzeba się zastanowić czy warto żeby żyła"