Plazmocytarne zapalenie skóry kotów

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro cze 27, 2007 12:03 Plazmocytarne zapalenie skóry kotów

Witam wszystkich po długiej nieobecności :)

Problem, jak w tytule. Takie coś zdiagnozowano u mojej koty. Nie udało mi się znaleźć w necie praktycznie żadnych informacji na temat tego schorzenia, wiem więc tylko tyle, ile dowiedziała się wetka (która zresztą też pierwszy raz zobaczyła to "naszych" łapkach). Leczymy objawowo - maścią, a właściwie kropelkami ze sterydem (stosowane zewnętrznie), ale niestety ta metoda średnio się sprawdza... Wiem, że alternatywą jest podawanie sterydu w zastrzykach; trochę się tego boję ze względu na działania uboczne. Szukam więc wiadomości, może ktoś ma doświadczenia z taką przypadłością, może możecie polecić sprawdzonego weta-dermatologa (?) w Krakowie?

jaibura

 
Posty: 756
Od: Śro mar 31, 2004 9:46
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro cze 27, 2007 12:39

Nie wiem, czy moja wetka jest specjalistką w dermatologii, ale na pewno zrobi wszytsko, co w jej mocy. Alvet, Olga Jaworska, ul. Zapolskiej 21, tel. 501259254

Bungo

 
Posty: 12069
Od: Pt lut 16, 2007 0:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro cze 27, 2007 13:11

Bungo pisze:Nie wiem, czy moja wetka jest specjalistką w dermatologii, ale na pewno zrobi wszytsko, co w jej mocy. Alvet, Olga Jaworska, ul. Zapolskiej 21, tel. 501259254

Popieram. Zanim zaaplikowała cokolwiek mojemu alergicznemu Zenkowi przebadała go dokładnie. Polecam również doktor Diane Tarabułę z Sokołowskiego 23 do której trafiliśmy później. Ma spore doświadczenie. My (to znaczy Zenek) jesteśmy po kuracji cyklosporyną z powodu wielu objawów choroby autoimmunologicznej. Polecam publikację http://www.royal-canin.pl/pdf/weterynarze/RoyalCanin_dermatozy_alergiczne_pelna.pdf (aktualnie nie można się do niej dostac ale może później).
Sterydy w zastrzykach to dla mnie ostatecznośc lub pomoc doraźna w nagłych zaostrzeniach objawów. Lepiej stosować sterydy w tabletkach w minimalnej działajacej dawce przy jednoczesnym monitorowaniu wyników badań krwi kota.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro cze 27, 2007 13:53

Sspecjalistką w zakresie dermatologii jest dr Joanna Śliwa, która przyjmuje w ambulatorium weterynaryjnym przy Lilii Wenedy 2. Sympatyczna, energiczna i bardzo konkretna kobieta. Właśnie rozpoczęłam u niej leczenie mojej łysej Julki. Moi weci byli bezradni i odesłali nas do niej.
Karolina+Wiewióra, Rebeka, Wypłosz, Maluch i Julka... a ostatnio także wirtualnie Brukselka z Fundacji Felis:)

filemonka

 
Posty: 186
Od: Pt lis 10, 2006 1:02
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro cze 27, 2007 14:01

filemonka pisze:Sspecjalistką w zakresie dermatologii jest dr Joanna Śliwa, która przyjmuje w ambulatorium weterynaryjnym przy Lilii Wenedy 2. Sympatyczna, energiczna i bardzo konkretna kobieta. Właśnie rozpoczęłam u niej leczenie mojej łysej Julki. Moi weci byli bezradni i odesłali nas do niej.

Moja wetka odsyłała mnie do niej na testy alergiczne ale dr Śliwa powiedziała mi, że kotu nie zrobi bo nie są miarodajne i są bardzo stresujące dla kota.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro cze 27, 2007 15:16

Dzięki wielkie za wszystkie odpowiedzi! Będę jeszcze dopytywać was o różne szczegóły, ale na razie muszę znikać.

jaibura

 
Posty: 756
Od: Śro mar 31, 2004 9:46
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw cze 28, 2007 10:22

Sylwka pisze: Ma spore doświadczenie.


Właśnie o kogoś takiego mi chodzi, dzięki. Nie musi koniecznie być specjalistą od skóry, bo te autoimmunologiczne przecież różnie się objawiają.

Sokołowskiego to Olsza?

jaibura

 
Posty: 756
Od: Śro mar 31, 2004 9:46
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw cze 28, 2007 10:36

Joanna Kalisz pisze:
Sylwka pisze: Ma spore doświadczenie.


Właśnie o kogoś takiego mi chodzi, dzięki. Nie musi koniecznie być specjalistą od skóry, bo te autoimmunologiczne przecież różnie się objawiają.

Sokołowskiego to Olsza?

Tak. Koło Almy (dawniej Krakchemia) ale właśnie się dowiedziałam wczoraj, że jest na urlopie (nie wiem do kiedy). Doktor Diana jest świetnym chirurgiem - to jej specjalizacja, ale na moim alergicznym Zenku wypróbowała już sporo pomysłów. Najlepiej zadzwoń i zapytaj: 413 12 14. Lecznica czynna od 15-20.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lip 10, 2007 21:40

Obiecałam, że napiszę coś więcej tych łapkach Burej S. Kiedy po dłuższym juz u nas pobycie zaczęła przychodzić na kolana i czuć się w miarę swobodnie zauważyliśmy, że skóra na poduszkach przednich łapek jest jakaś dziwna, inna niż u innych kotów, jakby grubsza i bardziej sucha, a same poduszki jakby bardziej wypukłe. Na początku myślałam, że może taka już jej uroda, zresztą dotykanie łapek nie było mile widziane, więc nawet nie dało się tego obejrzeć. Ponieważ generalnie powoli nabierała do nas zaufania, przyszło TZowi do głowy, że może w poprzednim domu poparzyła te łapy, o płyte kuchenną na przykład. Z czasem zauważyłam, że te łapy są bardziej wrazliwe, skojarzyłam, że Bura nie bardzo lubi skakać; zaczęliśmy obserwować. I niestety okazało się, że to rośnie, skóra bywa popękana, zdarzyło się, że przy szaleństwach pękło do krwi. Generalnie, wygląda to jak nabrzmiała, poprzerastana tkanka, nie jest chyba bolesne i niezbyt kotu przeszkadza.
Zmieniliśmy żwirek - że może uczulenie - nie pomogło..
Wetka zrobiła 8O i obiecała przy sterylce obejrzeć w narkozie, zrobić zdjęcia i skonsultować. Diagnoza: plazmocytarne zapalenie skóry kotów, bardzo rzadka choroba autoimmunologiczna, czyli: przyczyna nieznana, leczenie objawowe, sterydy. Nie udało mi się nic wygooglać (oprócz pozycji w spisie treści podręcznika weterynaryjnego, a i tam, jak mi ostatnio powiedziała lekarka jest niewiele). Wiem tylko, że może toto rosnąć, aż do rozmiarów utrudniających kotu chodzenie, może pojawić się na uszach, brrrr...
Jako pierwsze leczenie Buras dostała krople z cyklosporyną (ludzkie do oczu zresztą), miałyśmy z wetką nadzieję, że uda się te łapki smarować. Niestety nie dało się, a szkoda, bo mam wrażenie, że te krople pomagały. A może to złudzenie - jak udało się, żeby "pobyły" na skórze jednej łapy raz dziennie 5 sekund, to już był sukces.
Od piątku Bura łyka więc encortolon, bedziemy dobierać najmniejszą skuteczną dawkę. I widać poprawę :) I oby tak dalej i oby skuteczna dawka okazała się jak najmniejsza - to choróbsko raczej nie zniknie na zawsze, a codzienne podawanie kotu tabletki, to... :evil:
No i mam baaardzo wyjątkowego kota - wetka powiedziała, że na 14 lat jej praktyki, to drugi przypadek :?

jaibura

 
Posty: 756
Od: Śro mar 31, 2004 9:46
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lip 10, 2007 21:57

Wiesz.. Przed postawieniem takiej diagnozy wartaloby pobrac wycinek zmienionej tkanki...
A tak wogole - to zmiany autoagresywne sa u kotow dosyc czeste tak naprawde i calkiem czesto dotykaja opuszek lap.
A gdy tak sie dzieje pierwsze co nalezy zrobic to wykonac testy na FIV i FeLV jako ze autoagresywne zmiany na opuszkach to czesto ich objaw.
Czesto miesiacami sie nie dzieje nic innego tylko wlasnie takie zmiany na opuszkach.
Bywa tez ze sa to zmiany wcale nie autoagresywne - ale grzybicze.
Nie do odroznienia od autoagresji na pierwszy rzut oka jesli jest to jedyny objaw.

Jesli moge Ci cos doradzic - to zrobienie testow na wirusowki, badan krwi i wymazu ze zmienionej, peknietej skory.

Blue

 
Posty: 23925
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Wto lip 10, 2007 22:07

Dzieki, Blue, własnie tego ptrzebuję - informacji i innych niz dotychczas hipotez. Buras miała robione testy na białaczkę, 2 , w odstępie paru miesięcy, jest zaszczepiona. Na te pozostałe pierwszy raz pewnie jeszcze w hodowli, musze sprawdzić w ksiązeczce.
Naprawdę dzięki :) Podoba mi się pomysł z tym wymazem, zawsze coś więcej będzie z tego wiadomo, niż tylko z oglądania.
Aha, ale ta skóra jest sucha, nie sączy się. Raz czy dwa razy zdazyło się, że lekko pękła i błyskawicznie się zagoiło.

jaibura

 
Posty: 756
Od: Śro mar 31, 2004 9:46
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto lip 10, 2007 22:32

A koteczka nie ma zadnych zmian na uszach, takich gruzelkow, zgrubien na obrzezach?
Bo gdyby byly to diagnoza bylaby niemal pewna - czyli pecherzyca lisciasta.
I wtedy uderzaj do Jany, ona miala z tym przeboje.

Ale tak czy owak - przy takich zmianach zawsze nalezy pobrac wymaz zeby miec pewnosc.
Tyle ze z samej skory to ciezko bedzie z wiaryodnoscia, najlepiej byloby wlasnie z takiej ranki.

Ta kotka jest rasowa, z hodowli?
Jesli masz mozliwosc, skontaktuj sie z hodowca.
Pogadaj.
Niektore choroby autoagresywne czy tez raczej sklonnosc do nich sa dziedziczne. Moze jej (kotki, nie hodowcy) rodzice mieli taki problem, a moze rodzenstwo. Wiedzialabys na czym stoisz.
Kurcze, mam caly artykul na temat zmian na poduszeczkach lapek u kotow, ale w pokoju w ktorym spi dziecie, nie wejde tam teraz....

Blue

 
Posty: 23925
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Śro lip 11, 2007 7:04

Blue gdybyś jednak "odzyskała" ten artykuł to wklej go proszę gdzieś aby dało się przeczytać. Mam kota "autoagresywnego" i łapki ma niestety wysuszone i łuszczące się. To nie jedyny objaw (jest skrajnym alergikiem). Teraz zaczęliśmy drugi cykl cyklosporyny (do paszczy). Po pierwszym było super ale wytrzymał bez świądu i innych objawów dwa miesiace. Joanna gdyby encorton nie przynosił poprawy to po badaniach (koniecznie) rozważcie z wetką podawanie cyklosporyny. Może naprawdę zdziałać cuda. Moja wetka ma psa który rok od odstawienia leku nie miał objawów (niestety już ma i czeka go drugi cykl leczenia). Ja bardzo się bałam kuracji ale okazało się, że kot tolerował lek bardzo dobrze i z wydrapanej i wylizanej sierotki stał sie znowu kotem. Szkoda, że kotka nie pozwala smarować łapek, bo w takim przypadku gdy chore są tylko łapki to miejscowa aplikacja leku wydaje się najbardziej sensowna, bo nie obciąża organizmu. Jest też masć Protopic z tacrolimusem (alternatywa dla cyklosporyny - daje mniej skutków ubocznych gdy jest podawany doustnie). Jest droga ale moja wetka stosowała ją z powodzeniem na chore psie łapki.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lip 11, 2007 8:24

Blue pisze:A koteczka nie ma zadnych zmian na uszach, takich gruzelkow, zgrubien na obrzezach?
Bo gdyby byly to diagnoza bylaby niemal pewna - czyli pecherzyca lisciasta.
I wtedy uderzaj do Jany, ona miala z tym przeboje.


Pęcherzyca to raczej nie jest, zdaniem wetki zmiany sa inne. Zresztą na temat pęcherzycy coś poznajdywałam po pierwszych podejrzeniach i zdjęcia zmian wyglądaja inaczej niż poduszki Buraska.
A Jana pisała o tym na forum? to poszperam.
Na uszach nic nie ma, zwracam na nie uwagę, bo to palzmocytarne zapalenie też może na uszach sie pojawić.

jaibura

 
Posty: 756
Od: Śro mar 31, 2004 9:46
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro lut 06, 2008 20:15

Joanno, a czy mogłabyś dokładniej opisać te zmiany skórne na poduszkach u swojej kotki?
Mój kocurek ma coś podobnego, a na dzień dzisiejszy jest jedynie podejrzenie o właśnie chorobę autoagresji. Badanie krwi wykluczyło schorzenia wątroby, FIP, FELV i FIV negatywny. Więc została tylko ta choroba i w sobotę idziemy na pobranie tkanki do badań cytologicznych. Nie wiem czy może to to somo co ma Twoja kotka na poduszkach? Jak się te zmany zachowują? Zmnieniają? Jak wyglądają?

pasikonik

 
Posty: 1
Od: Śro lut 06, 2008 20:06




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, egw i 86 gości