Moja Pani kiedyś mnie kochała… opiekowała się mną, karmiła i tuliła. Ale potem, nagle Pani zdecydowała, że ma za mało tych kolorowych papierków i brzęczących kółeczek i postanowiła wyjechać. Myślałam, że czeka mnie wspaniała podróż, jednak Pani nie zabrała mnie ze sobą. Za to przyniosła mnie do miejsca, gdzie pachnie lekami i ludźmi w zielonych fartuchach i – do dziś nie mogę w to uwierzyć – ale moja Pani kazała mnie zabić. Mimo że jestem zdrowiutka, miła i kochana: „przylepa” – jak mówiła Pani. Ludzie w fartuchach przygarnęli mnie, ale to tylko „na trochę” nie mogę tu zostać, nie mogę zajmować miejsca, bo ono będzie bardzo potrzebne, gdy któregoś dnia inny człowiek też przyniesie kogoś takiego jak ja, w tym samym celu.
Mam dopiero dwa lata, jestem biała w bure łatki, mam piękne zielone oczy, zostałam wysterylizowana. Mam jeszcze dużo miłości w sobie, i bardzo wiele nadziei, brak mi tylko tego jedynego człowieka, który nie zostawi mnie samej już nigdy.
Latka z tylu
latka z gory
latka z boku
