Moja 3-letnia kotka w lutym miała robione badania krwi, które nie wyszły zbyt dobrze, niestety. Kreatynina 2,0, mocznik 71,7. Po kroplówce spadły do: kreatynina 1,8, mocznik 50. Już wtedy chodziłam po ścianach, bo wetka powiedziała, że to najprawdopodobniej niewydolność nerek. Ale kotka czuła się poza tym świetnie, bawiła się, apetyt miała niesamowity, sierść lśniącą i nawet karmy właściwie nie zalecano specjalistycznej. Tak sobie żyłam w błogim szczęściu, że to jakiś głupi incydent i wczoraj pomyślałam, że warto by sprawdzić jak jej w sumie dobre samopoczucie ma się do parametrów krwi. No i sprawdziłam.

Barwa: jasnożółta
przejrzystość: lekko mętny
osad: obfity, stabilny
ciężar właściwy: 1,037
ph: 7,0
Białko: ślad
leukocyty: 0-1 wpw
erytrocyty: luźno pokrywają pole widzenia
śluz: nieliczne pasma
flora bakteryjna: nieliczna
nabłonki: okrągłe i wielokątne nieliczne
Dziś będę jeszcze dzwonić do weta, ale ten, który podawał mi info (zanim pojechałam osobiście odebrać wyniki), zwrócił uwagę na erytrocyty i obojętny odczyn moczu.
Strasznie się boję o moje słonko. To mój pierwszy w życiu kot. Kocham ją jak wariatka. Poza tym, że będę wdzięczna za jakąś analizę wyników (może ktoś miał wyniki podobne?), to po prostu chciałam się wyżalić, bo czuję się fatalnie.
