Witaj - tak jak Ci odpisałam na PW w ogródkach na Reja jest dość sporo kotów, niestety w duzej mierze w złym stanie. To nie moje rejony, choć moja dzielnica. W tamtym roku Esterka próbowała tym kotom pomóc, ale to nie jest zadanie dla jednej osoby, ja zaś z trudem "obrabiam" moje.
Esterka dowiedziała się, że jeden z karmicieli przestał dokarmiać swoje koty, a było ich sporo. Biedaki chodziły i żebrały, przegabniane przez działkowiczów. Tam nie ma dojścia, jeśli nie jesteś działkowiczem, bo zamykaja skrzętnie wszystkie bramki. Niemniej udało mi się dorobić klucz i jeśli jestem w okolicy, to stawiam jedzenie, ale to zupełnie doraźne działanie.
Zatem Cieszę się bardzo, że koteczkę uratowałaś, jesteś złoty człowiek, bo tam jest kiepsko. Przekonaj swojego mężczyznę, bo rzeczywiście dałaś jej szansę na dobre zycie. Powrót na działki - zresztą sama wiesz, w jakim stanie ją znalazłaś.
Marysia juz nieraz polecała weta na Jaracza, na pewno ma rację. Ja nie znam wetów w mojej okolicy - jezdżę albo do dr Bernackiego, albo do dr. Włodarczyka - obu serdecznie polecam
