Szczecin - 6 czarnych diabełków - wszystkie mają już domy :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto maja 15, 2007 23:06 Szczecin - 6 czarnych diabełków - wszystkie mają już domy :)

Aktualizacja:

Wszystkie kotki mają już domy :D


A tak się to wszystko zaczęło:

Jako młoda matka uroczyście otwieram wątek Sześciu Szczecińskich Diabłów :D
Kocięta "pochodzą" z wątku http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=60 ... highlight=
(pojawiają się na stronie 3) poświęconego kotom z targowiska Manhattan.
Los wielu manhattańskich kotów nadal nie rysuje się różowo. Trwa przebudowa targowiska. Stare stragany. dające dotąd schronienie kotom, wymieniane są na bardziej nowoczesne, a co za tym idzie szczelne :?
Proponuję aby w tamtym wątku omawiać sprawy i działania mające na celu poprawę losu kotów manhattańskich, a tu będzie miejsce na mamusine rozwodzenie się nad pięknem kociątek :D
W ten sposób wygodniej mi będzie zadawać pytania (zmieniając tytuł wątku), których w związku z wychowaniem 6 kociąt z pewnością będzie bez liku.
Nie wiem czy takie rozwiązanie zda egzamin, ale spróbujmy.
W niedalekiej przyszłości postaram się opisać tu nasze inne działania ( tak, tak jest też tatuś :) ).

A więc pozwolę sobie zadać pierwsze pytania:
- jak szybko i w miarę tanio zbudować bezpieczny kojec (taki, który moglibyśmy ustawić na trawie)?

Z góry dziękuję za podpowiedzi i sugestie.

P.S Diabełki zjadły dzisiaj 2 puszki mokrej karmy ( 200g puszka), 1,5 gerbera (200g słoik) i sporo suchexa. Apetyt im dopisuje, oczy wyglądają znacznie lepiej, przemywamy je i zakraplamy. Jutro kolejna wizyta u weta, ale ogólnie jest znaczna poprawa. Bawią się, biją, humory mają wyśmienite :)
Z kuwetą radzą sobie już doskonale, ostrzą pazurki na transporterku i wiklinowym koszyku, chyba będę już musiała pomyśleć o drapaku dla nich.
Za chaos przepraszam, ale jak to młoda matka jestem dość zmęczona :).
Ostatnio edytowano Śro paź 03, 2007 22:37 przez kotalizator, łącznie edytowano 16 razy
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto maja 15, 2007 23:08

Nowe zdjęcia wkrótce. :)
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro maja 16, 2007 6:26

gratulacje nieustające ;)

i pozdrowionka i mizianki dla Diabełków....

tak się trochę poczuwam jako...bo ja wiem...matka chrzestna??? :ryk:

agiis-s

 
Posty: 7385
Od: Pon sty 29, 2007 14:18
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro maja 16, 2007 11:30

Chrztu nie planuję, no chyba, że chciałabyś im kupić 6 złotych łańcuszków :D Na komunie 6 rowerów lub komputerów, a na 18 po samochodzie 8)
Ale ciotki, które pomogą znaleźć odpowiedzialne domy, są bardzo mile widziane.
W najbliższym czasie planujmy zakup nowego telefonu i nowy abonament lub kartę. Wtedy będzie można ruszyć na poważnie z szukaniem domu. Na prywatny numer dzwoni coraz więcej osób w sprawie kotów, więc stwierdziliśmy, że koniecznością w tym momencie staje się posiadanie "kotowego" numeru.
W międzyczasie nieustająco proszę o pomoc w znalezieniu domów dla:
-Maciusia http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=60153
-Szajbuski http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=60 ... highlight=

Kocięta właśnie pojechały do weta, w międzyczasie idę posprzątać w łazience, strasznie tam trzodzą, żwirek jest wszędzie, a jestem dość humanitarna i póki co nie używam odkurzacza w ich obecności :)
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro maja 16, 2007 14:03

Wetka stwierdziła, że to zupełnie inne koty...
Była pod wrażeniem poprawy ich stanu.
Coś tam wspominała o fachowej opiece :wink:
W każdym razie dostały drugą dawkę antybiotyku, a w piątek dostaną trzecią. Są w coraz lepszej formie, o ile na początku jedno było słabsze i bardziej apatyczne, to teraz cięzko stwierdzić, które to było. Nawet na stole u weta, podczas zabiegów były "bitki" i zapasy :)
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro maja 16, 2007 14:08

Cieszę się,że kotuchy zdrowieją :)
A tak z czystej ciekawości...do jakiego weta z nimi chodzisz/jeździsz?

aga23

Avatar użytkownika
 
Posty: 1358
Od: Wto sie 02, 2005 23:41
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro maja 16, 2007 14:54

eee tam..myślę że zamiast z łańcuszków bardziej by się cieszyły z koto-bawek ;)

A tak powanie to domku szukamy - powoli bo musi byc sprawdzony i super. Dla dzielnej mamusi i kociaków pozdrowionka

czekam na zdjecia :twisted: a co tam :)

agiis-s

 
Posty: 7385
Od: Pon sty 29, 2007 14:18
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro maja 16, 2007 20:23

Dziękujemy serdecznie.

agiis-s, to jak to będzie, szykujesz się do roli babci diabełka? :)

aga23, dziękuję za odpowiedź na PW, ciągle miałam wysłać podziękowanie, ale z tymi gówniarzami czas naprawdę szybko ucieka :)

Do weta jeździmy do TOZ-u.
Z dwóch względów:
- jako bezdomniaki maja bezpłatną opiekę (na razie) i nie są chore na jakąś tajemniczą chorobę, która wymagałaby nie wiadomo jakich ekspertów
- prawda jest taka, że na chwilę obecną nie mamy prywatnego weta :? gdyż na dotychczasowego jesteśmy poważnie obrażeni
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro maja 16, 2007 21:35

kotalizator pisze: prawda jest taka, że na chwilę obecną nie mamy prywatnego weta :? gdyż na dotychczasowego jesteśmy poważnie obrażeni

Będę upierdliwa :twisted: Jaki to wet? Wielu przerobiłam, na niektórych jestem wręcz uczulona . Myślę ,że dla dobra zwierzaków warto wymieniać się informacjami na ten temat.

aga23

Avatar użytkownika
 
Posty: 1358
Od: Wto sie 02, 2005 23:41
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro maja 16, 2007 23:41

ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazekObrazek
ObrazekObrazek
ObrazekObrazek


Zgodnie z obietnicą przedstawiam kilka nowych fotek diabełków (zdjęcia z 15 maja).
Ostatnie, na deser - nie mogłam się oprzeć - "kangurek" :D
Obrazek
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Śro maja 16, 2007 23:50

Jestem zakochana :1luvu:
Zawsze miałam słabość do czarnuszków :love:

aga23

Avatar użytkownika
 
Posty: 1358
Od: Wto sie 02, 2005 23:41
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw maja 17, 2007 15:20

Do góry, ale już :twisted:

aga23

Avatar użytkownika
 
Posty: 1358
Od: Wto sie 02, 2005 23:41
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw maja 17, 2007 16:06

Co do gabinetu na który jesteśmy obrażeni:

-chodzi o ulicę Bagienną w Szczecinie

Nasze zarzuty:

- na nasze pytanie jaką szczepionkę proponują dla naszych kotów (chcieliśmy zaplanować całą akcję szczepienia, poznać wcześniej cenę itp) weterynarz zalecał nam szczepionkę tzw "piątkę", czyli również szczepienia przeciwko białaczce, pomimo, że był u nas w mieszkaniu wielokrotnie i wiedział, że koty nie wychodzą, a nawet jeśli zapomniał, to nie zapytał czy wychodzą na dwór czy nie;

- mieliśmy "na oku" kotkę z działek, naszym zdaniem ciężarną (równie dobrze mogła mieć ropomacicze lub być silnie zarobaczona), TŻ zadzwonił do nich żeby zapytać ile to będzie kosztowało itp. Pani weterynarz bardzo go odwodziła od naszej decyzji, zapewniała i przekonywała, że lepiej będzie (ciekawe dla kogo...) jeśli pozwolimy jej urodzić, a ewentualnie potem ją wysterylizujemy. On ją z kolei przekonywał do "naszych" racji, powiedział, że jest to powszechnie stosowana praktyka, że sterylizacje aborcyjne wykonują wszystkie fundacje, wolontariusze itp, na co ona stwierdziła, że ci wszyscy ludzie posunęli się już za daleko.
Następnie powiedziała żeby zadzwonić za 2 godziny, że porozmawia ze swoim kolegą ( on również tam pracuje), bo to i tak on wykonuje zabiegi.
Po 2 godzinach ich stanowisko się nie zmieniło, potem ten drugi odwodził nas od decyzji, przekonywał jak źle czynimy. Zabolało nas również to, że nikt z nich nie zaproponował żeby przyjechać z kotką, że ją obejrzą, zbadają.

- sprawa trzecia, od dłuższego czasu przekonywałam kogoś z rodziny do sterylizacji trzyletniej suczki, chciałam żeby to zrobili dla jej zdrowia, nie chodziło o zapobieganie rozmnażaniu, bo są odpowiedzialni i rozmnażać nie planują i suka jest dobrze pilnowana. Ich wetka sterylizacji nie wykonuje... Więc kolejnym argumentem miała być opinia weterynarzy z Bagiennej. No to się zdziwiliśmy 8O Wszyscy jak jeden mąż odradzają sterylizację zdrowej suki, a prawdopodobieństwo wystąpienia nietrzymania moczu po sterylizacji ich zdaniem wynosi 80 % !!! O vetservisie weterynarz (pracownik) nie słyszał, ale dane mówiące o 2-3 % suk nietrzymających moczu są jego zdaniem moooooocno zaniżone. Na pytanie skąd te dane mówiące o 80% stwierdził, że takie są ich obserwacje.

Tak więc jesteśmy obrażeni.
Wręcz uważamy, że to skandal...
A weta nie mamy.
Może doradzicie jakiegoś? Najchętniej na prawobrzeżu. Szukamy kogoś sensownego i o "prawidłowych" poglądach :)
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw maja 17, 2007 16:21

Kocięta mają się bardzo dobrze, wczoraj do diety wprowadziliśmy im jogurt naturalny, a dzisiaj dostały trochę twarogu
(oczywiście nie tylko to :) ).
Wieczorem planuję podać im ugotowanego fileta z miruny z odrobiną oliwy.
One to mają życie - albo jedzą albo śpią albo się bawią albo sra.. :D
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Czw maja 17, 2007 16:38

Świetnie Cię rozumiem...ja też jestem na nich obrażona.Ta kobieta to taka młoda blondynka? Jest tam też dosyć młody wet-brunet, który od samego początku nie wzbudzał mojego zaufania.Chyba przyjmuje tam też Ostaszewski,który wcześniej był na Fioletowej,ale nie jestem pewna.
Wymęczyli mi kotkę, która miała tego niefarta ,że usrósł jej w kanale słuchowym guz.Wycinanie guza z kanału słuchowego dawało niewiele, bo guzy takie lubią sobie odrastać.Szukałam w necie wetów polecanych i tak trafiłam na Ostaszewskiego, na temat którego przeczytałam kilka pozytywnych opinii. I wielka nowość -zaproponował,żeby usunąć zewnętrzną częśc kanału, czyli wyciąć kawałek skóry, tak,że "dziurka" będzię bardziej widoczna co ułatwi czyszczenie(co ma piernik do wiatraka?)...przy okazji wyciął guza z dna kanału...I co , guz odrósł :evil: Pojawiłam się tam znowu, znowu guza wycieli i wet brunet powiedział mi,że jak to znowu odrośnie, no to już nic nie można zrobić...że oni to (dosłownie) wysmażyli ile się dało :evil: :evil: .
To co się działo potem wewnątrz ucha nieszczęnsej kotki, to po prostu horror.Dzięki forum dowiedziałam sie ,że w Polsce wykonuje się zabieg całkowitego wycięcia kanału słuchowego-dotąd myślałam ,że robią to tylko w USA.Dzięki bogu w końu znalazłam kompetentnego weta, który zabieg wykonał i powiedział,że mu wstyd za "kolegów" po fachu...
Szlag mnie trafia ile razy o tym pomyślę. Kot się tak umęczył, ja wydałam wszystkie swoje oszczędności...do tego dochodza dojazdy na drugi koniec miasta. Aaa, gdy guz zaczął odrastać Ostaszewski przepisał mi tamoxifen-"być może zadziała".Tamoxifen to silny lek ludzki dla kobiet z rakiem piersi.Ponoć dobrze działa u psów na różnego rodzaju guzki, które pojawiają się na ogonie i w okolicy odbytu. Naczytałam się sporo na temat tego leku i okazuje się ,że nie działa on na koty....Tylko 5% kotów reaguje na Tamoxifen (i na pewno nie działa on na guzy w uszach)...a o efektach ubocznych nawet nie będę wpominać.

Nie umiem Ci polecić żadnego weta z tamej okolicy...ale świetnie rozumiem,czemu nie chcesz chodzić na Bagienną.

aga23

Avatar użytkownika
 
Posty: 1358
Od: Wto sie 02, 2005 23:41
Lokalizacja: Szczecin

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: nfd i 23 gości