--------------------------------------------------------------
Byliśmy dziś na kontroli u weterynarza z naszą kotką. Wychodząc zauważyłam coś dziwnego. Na ganku, przed drzwiami lecznicy stał plastikowy, niebieski transporter, a obok leżała reklamówka z kilkoma puszkami pokarmu dla kotów. TZ poszedł do samochodu, a ja wróciłam do lecznicy. Przeczekałam następną wizytę i powiedziałam co znalazłam. Zapytałam co będzie z kotem. Usłyszałam, to czego bałam się najbardziej: schronisko.
No i nie mogłam, jakoś tak zwyczajnie nie mogłam. Na szczęście w tej lecznicy pracują ludzie z sercem. Kicia została obejrzana, odrobaczona, odpchlona. Ma obiecaną darmową sterylizację.
I wszystko pięknie, tylko, że my mamy już trzy koty i choć oczyska tej małej patrzą prosto w duszę, muszę szukać jej domu. W tej chwili wlazła do wersalki i nie mogę zrobić jej fotki, ale jak tylko mi się uda, to pokażę Wam Majeczkę. Tak, Majeczkę, takie „robocze” imię dostała kicia, w końcu mamy maj.
Maja ma około roku. Jest biała z szarawymi lub czarnymi łateczkami. Jest szczuplutka, ma chudy pyszczek, w którym oczywiście uwagę zwracają piękne oczy.
Maja szuka domku, ale mam jeden podstawowy warunek, to musi być domek najlepszy na świecie.