Tak byłam zaobsorbowana zbieraniem pieniędzy dla mojej kitki, że zapomniałam na śmierć, żeby założyć jej wątek...
A jej historia jest taka:
Mijka jest 1,5 roczną kocicą, w październiku została wysterylizowana, dzięki sprzedaży różnych drobiazgów na Kocim Bazarku (nie mówiąc już o jeszcze dwóch kotkach dzięki bazarkowi ) no ale wracając do tematu... w styczniu Mija straciła apetyt, była smutna i przestała siuśkać, wiec kiedy drugi dzień z rzędu nie było siuśków udałyśmy sie do weta. Po wstępnym badaniu wet powiedział, że na pewno coś jest z pęcherzem, podejrzewał piasek lub kamienie... Kazał nam łapać siuśki, co sie okazało wielką walką, ponieważ Mijka nie chciała nasikać do pustej kuwety, wiec użyłam sposobu z zaskoczenia kiedy sikała ogonek do góry... to był szczęśliwy dzień w moim domu, dawno sie rodzina tak nie cieszyła oddaliśmy siuśki do badania i okazało sie że ma kryształki w moczu i że musi wcinać RC urinary.
Myśłam że to już będzie koniec kłopocików z kocim pecherzem jednak jakieś 3 tyg. temu Mia przestała jeść, znów pojawiły sie problemy z siuśkami, załatwiała sie poza kuwetką... Poszliśmy do weta okazało sie, że jest gorączka ale na pierwszy rzut okiem nie wiedział co jej jest dał zastrzyk z czymś czego nazwy nie umiem wymówić ani powtórzyć, no iz nospy na rozkurczenie no i kazał czekać, wszytsko było dobrze póki lek działał. W chwili gdy przestał znów pojawiły sie problemy... wet powiedział że może to być zapalenie pęcherza i przepisał antybiotyk w zastrzyku, wiec chodzimy co 3-4 dni na zastrzyk...jednak niewiele to daje... wet ciagle zastanawia sie cóż to moze być....
Mijka jest nerwusem i kazda wizyta to dla niej męka, jednak znosi to dzielnie, bo rozumie, że musi...
[/url]