Zosia ciachnięta, nie celuje do kuwetki....

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie maja 06, 2007 8:16 Zosia ciachnięta, nie celuje do kuwetki....

To rozpaczliwy apel o pomoc. Najpierw się przedstawię.
Mam na imię Zosia, mam około 10 miesięcy i jestem śliczną buraską. Wcale nie jestem zarozumiała, tylko wiele razy słyszałam jak Duzi rozmawiali i tak właśnie mówili. Poniżej moje fotki. Niestety, nie są najlepszej jakości, ale u mojej Dużej wszystko jest kiepskiej jakości, nawet aparatu fotograficznego nie kupiła.

Obrazek Obrazek Obrazek

Zostałam w październiku schwytana na podwórku. Nawet bardzo się nie broniłam, bo wcale nie było fajnie. Dostałam się tam, jak mnie jeden facet z domu wyrzucił. Na tym podwórku był taki drugi kot, który mnie maltretował, więc większość czasu musiałam się chować w nadkolach samochodów, żeby mnie nie bił. Przyszła taka jedna Duża i zabrała nas oboje: tamtego kota i mnie. Na początku się przestraszyłam, że będę mieszkać razem z tamtym. Na szczęście okazało się, że ta Duża wykazała się pewną dozą intelektu i znalazła mi drugi domek. Płakała, że musi mnie oddać, ale obiecywała, że będzie mi dobrze. I faktycznie, na początku wydawało się, że mam fajny domek. Zaraz na początku zakochał się we mnie pewien czarny, bardzo przystojny Koraliś. Ale sobie używałam :D Nawet spałam sobie na nim i ta ciapa nic :twisted: Do wczoraj fajnie się bawiliśmy: raz on mnie ganiał, raz ja jego. Trochę nam przeszkadzały niektóre rzeczy, które są w tym domu. Część z nich udało się zestawić na podłogę, fotel dawało radę przewrócić, żeby było faniej się po nim wspinać. Wprawdzie Duża jakoś dziwnie nieruchomiała, jak wracała z pracy i widziała, że zestawiłam kwiatka z półki na podłogę. Ale w sumie pozrzędziła trochę i nic więcej się nie działo :twisted: Tylko kwiatek znów lądował na dawnym miejscu i przeszkadzał. :(
Z Dużą specjalnie się nie kumplowałam. Jakaś taka jest, że jak tylko się zbliżyłam, to ona odrazu miętoliła moje futro, albo domagała się całowania w pyszczek. A tego nie lubię. Czasami tylko, jak mnie litość wzięła, to się zdrzemnęłam u niej na kolanach albo przytulałam się do niej na kanapie. Niech ma trochę radości.
Poza tym widać było, że w tym domku jest to mile widziane. Femka i Koraliś bardzo często pakowali się na Dużą, ale też nie chcieli dać się całować.
Ja myślałam, że wszystko jest w porządku. Duża nigdy nie sygnalizowała, że jest niezadowolona z mojego zachowania. Wprawdzie marudziła coś, jak się wspinałam po jej kurtce skórzanej na górę szafy albo jak przypadkiem wyleciały z półki jakieś jej szmatki, ale poza tym nie było mowy o jakimś mordzie. Czasami, ostatnio nawet dość często, wymiawała słowo "ciachanie", ale gdzie mogło mi przyjść do głowy, że to o mnie chodzi.

Coś mi już źle pachniało, jak okazało się, że po śniadanku (wyjątkowo wcześnie), zniknęły wszystkie miski i chodziliśmy strasznie głodni. Potem zapakowała mnie do jakiejść warczącej maszyny i zawozła do tej Dużej, u której nigdy nic dobrego mnie nie spotkało. Nawet podejrzewam, że ona specjalizuje się w męczeniu zwierząt. Kilka razy słyszałam, jak tam płakały psy, albo darły się koty.
No i właśnie wczoraj moja Duża z tą drugą Dużą postanowiły mnie zamordować. Nie pamiętam dokładnie jak to było, bo nagle strasznie spać mi się zachciało i się zdrzemnęłam. Ale po obudzeniu formalnie nie mogłam łapką ruszyć. Ledwo miałam siłę oczy otworzyć. W dodatku miałam na sobie jakiś kompletnie niegustowny kaftanik. No kto to słyszał, żeby w takie paskudztwo (czyba z lumpeksu) ubierać taką piękną dziewczynę jak ja.
Dziwię się tylko, bo skoro chciały mnie zamordować (a chciały na pewno, bo mam ranę na brzuszku), to dlaczego moja Duża tak się cieszyła, że żyję. No nie wiem. Chyba Duzi są trochę stuknięci i trudno logicznie analizować ich zachowanie.

Duża cały czas łazi za mną krok w krok. Wczoraj to nawet mi się parę razy przydała, bo jakoś łapki mi osłabły i ciągle się przewracałam. Więc się przydała. Ale jak wyszłam z koszyka, zamiast pomóc mi pójść do toalety (bo siku mi się chciało), to zaniosła mnie na łóżko i położyła na czymś takim białym. Nie chciałam tego białego zniszczyć, więc troszkę się przesunęłam i nasiusiałam obok. I afera się zrobiła. Duża przyleciała z czymś takim i zaczęła wycierać te moje siuśki, potem zdjęła poszewkę i samą kołdrę też czymś czyściła. Na szczęście nie zrzędziła, bo jakbym jej nagadała... przecież ja szłam do talety, a ona mnie siłą przeniosła na łóżko. Z łóżka to już bym do kuwetki nie zdążyła, więc zrobiłam wszystko, co było w mojej mocy, żeby to białe oszczędzić.

I teraz się boję, co będzie dalej. Bo oprócz tego chyba naćpała mnie jakimś narkotykiem, bo nagle bardzo zachciało mi się przytulać do Dużej. Naprawdę boję się o swój los. Tym razem im się nie udało i doszłam do siebie, ale nie wiem, co wymyślą następnym razem i czy w końcu nie dopną swego. :evil:

Dlatego zwracam się do Was, kochane Dziewczyny, żebyście napisały, czy słyszałyście o takiej formie mordu i czy to jest nagminne i czy jest szansa uratować życie.

Zosia
Ostatnio edytowano Nie maja 13, 2007 19:41 przez Femka, łącznie edytowano 4 razy
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie maja 06, 2007 8:38

Femka, to ja Cię zamorduję za ten tytuł.. :twisted:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Nie maja 06, 2007 8:40

przecież są uśmieszki :D
no dobra, zmienię :twisted:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie maja 06, 2007 8:57

Cześć Zosiu.

Osobiście nie znam Twojej dużej, ale z tego co tu pisze nie wydaje mi się, żeby zajmowała się wykańczaniem kotów 8) . Przyznam Ci się szczerze, że ja też mojej kotce TO zrobiłam. Kotka zyje do dziś i ma się dobrze.

Pozdrawim
Kasia z Muffką

kasia1

 
Posty: 2165
Od: Pon paź 24, 2005 20:59
Lokalizacja: Gdańsk

Post » Nie maja 06, 2007 8:57

O matko 8O normalnie jak u Hitchcocka.
Ale Ci się udało :twisted: .Człowiek prawie zawału dostaje :twisted:
Kicia,Złotka,( Klara,Filuś,Morti -śpij spokojnie)Avi i Niutek.

Monika D.

 
Posty: 1459
Od: Pon paź 30, 2006 0:05
Lokalizacja: Świebodzin

Post » Nie maja 06, 2007 9:19

daj sobie brzuszek pociąć, to pogadamy.

Może daj dojść do klawiatury komuś normalnemu w Twoim domu, mam na myśli futro ogoniaste? :twisted:


Zosia
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie maja 06, 2007 9:44

:lol: Spokojnie Zosiu, to dla Twojego dobra:)

P.S Super wątek. Usmialam sie :D:P:P

-KK-

 
Posty: 169
Od: Wto gru 14, 2004 10:04
Lokalizacja: woj. łódzkie

Post » Nie maja 06, 2007 9:49

Zośka,

nam co prawda nie rozcinali brzuszkow, ale brak jedzenia przez cala noc :evil: , nagla chec do spania, brak mozliwosci poruszenia nawet koniuszkiem ogonka, dluuuuuuuga droga do kuwetki (na szczescie bez wypadkow po drodze) i nagly napad miziankowosci to my tez dobrze znamy. Nie do konca wiemy o co biega w tym wszytkim, ale teraz (pare miesiecy PO) jest calkiem O.K. To cale zamieszanie sprawilo, ze nie meczy nas marzec i jestesmy jacys tacy lzejsi czy cUs. Zatem myslimy, ze Twoja Duza to dobrze chciala i dlatego tak bardzo sie cieszyla, ze sie obudzilas. Strzel jej baranka, a bedzie zachwycona-zobaczysz :D :D :D

Boluś i Ciacho


P.S. I my to nawet lumpeksowych kaftanikow nie mielismy :evil: I gdzie tu sprawiedliwosc :?: :lol:
Futra moje dwa:-)
Obrazek

Mrówcia

 
Posty: 637
Od: Nie sty 08, 2006 11:24
Lokalizacja: Konin

Post » Nie maja 06, 2007 9:50

Czesc Zosia!
Tu Pusia. Wiesz co, mnie tez niedawno ciachnęli! Tez miałam niezłą faze. Jak usiadlam,to klap upadłam - jak po jakis narkotykach 8O
A na brzuszku jakies fioletowe nitki mam, wrośniete na dodatek! Ale nie przeszkadza mi to.. Podobno niedlugo mi je wyciągną (podsluchalam u weta).
Nie martw sie Zosia. Moja kolezanka Kicia, z którą mieszkam tez była ciachana, wiec powiedziała mi,ze to nic złego!Ze po tym kotki czują sie lepiej! I naprawde tak jest... ja juz biegam,ganiam Kicie (leje ją po glowie hihi) i poluje na pluszowe myszki!Mowie Ci,fajnie jest. Nie boj sie.
Dobrej niedzieli.papa <baranek>

-KK-

 
Posty: 169
Od: Wto gru 14, 2004 10:04
Lokalizacja: woj. łódzkie

Post » Nie maja 06, 2007 10:09

Mrówcia pisze:Zośka,

nam co prawda nie rozcinali brzuszkow, ale brak jedzenia przez cala noc :evil: , nagla chec do spania, brak mozliwosci poruszenia nawet koniuszkiem ogonka, dluuuuuuuga droga do kuwetki (na szczescie bez wypadkow po drodze) i nagly napad miziankowosci to my tez dobrze znamy. Nie do konca wiemy o co biega w tym wszytkim, ale teraz (pare miesiecy PO) jest calkiem O.K. To cale zamieszanie sprawilo, ze nie meczy nas marzec i jestesmy jacys tacy lzejsi czy cUs. Zatem myslimy, ze Twoja Duza to dobrze chciala i dlatego tak bardzo sie cieszyla, ze sie obudzilas. Strzel jej baranka, a bedzie zachwycona-zobaczysz :D :D :D

Boluś i Ciacho


P.S. I my to nawet lumpeksowych kaftanikow nie mielismy :evil: I gdzie tu sprawiedliwosc :?: :lol:



Cześć Boluś i Ciacho,
Miło Was poznać,
chciałam dla pewności zapytać: gdy pisaliście to pogrubione zdanie to moja Duża siedziała wtedy przed Wami z kilogramem świeżutkiej wołowinki :?: :twisted: :ryk:


A co do ubranek, nie macie czego żałować. Dobrze, że ja wychodząca nie jestem, bo jakbym się pojawiła na podwórku, to kumple z piwnic dostaliby kolki ze śmiechu
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie maja 06, 2007 12:54

nooo, teraz już trochę doszłam do siebie. Nawet sobie na lodówkę wskoczyłam. Ale się Duża zdziwiła :D

Z punktu widzenia menu, to mogłabym się dać tak pociachać jeszcze kiedyś. Drugi dzień jestem na pyszniutkiej wołowince :D I jeszcze Duża łazi za mną i się prosi, żebym jadła. No co jej mam przykrość robić :twisted:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Nie maja 06, 2007 13:01

:ryk:
Uważaj Zosiu, bo wołowinka to tylko tymczasowo. Potem duża znów powróci do starego menu i bedzie Cie karmić kaszą i grochem. 8)
Obrazek

Karolka

 
Posty: 4518
Od: Nie kwi 03, 2005 22:23
Lokalizacja: Lublin

Post » Nie maja 06, 2007 13:07

Karolka pisze::ryk:
Uważaj Zosiu, bo wołowinka to tylko tymczasowo. Potem duża znów powróci do starego menu i bedzie Cie karmić kaszą i grochem. 8)



Coś Ty, moja Duża takim świństwem mnie nie karmi. Daje mi ziemniaczki roztaplane w zimnej wodzie :ryk: :ryk: :ryk:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Pt maja 11, 2007 17:42

Karolka pisze::ryk:
Uważaj Zosiu, bo wołowinka to tylko tymczasowo. Potem duża znów powróci do starego menu i bedzie Cie karmić kaszą i grochem. 8)




no i wykrakałaś, ciotka. wołowinka się skończyła. W dodatku sytuacja nic a nic się nie zmieniła. tylko dostałam drugi kubraczek, ale wcale nie lepszy niż ten poprzedni.
zauważyłam też u siebie niepokojące objawy. Strasznie mi się chce siedzieć u Dużej na kolanach. Nawet Koral się wkurza, bo mówi, że doszło jedno futro do głasków. Do tej pory to on razem z Femką okupowali Dużą. Teraz to tylko czekać, jak i Milusia zacznie się pakować. Przecież w tym domku nie da się żyć :placz:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

Post » Sob maja 12, 2007 11:11

To niebywałe. Po tygodniu od sterylki, z niemal dzikiej kotki, którą trzeba było ganiać po mieszkaniu, żeby na chwilę się przytulić, robi się prawdziwa przylepa. Od wtorku mniej więcej sama do mnie przychodzi, przytula się, śpi przyklejona do mnie całym swoim malutkim ciałkiem :D Na wadze jeszcze nie przybiera, ale mam nadzieję, że to tylko kwestia czasu. Bo teraz nikt by mi nie uwierzył, że ta mała kociczka zjada więcej niż kluskowata femcia albo umięśniony Koraliś.

Zatem sytuacja jest taka: ogonów przytulastych przybywa, dodatkowe ręce wyrosnąć nie chcą. :twisted:

Ogłaszam nabór na opiekunkę dla kotów. Chętnych proszę się zastanawiać nad potencjałem :D , a ja kryteria podam wieczorkiem. Selekcja będzie ostra, bo ogony wymagające i stanowcze :ryk:
***** ***
Obrazek

Femka

Avatar użytkownika
 
Posty: 90941
Od: Sob mar 24, 2007 19:56
Lokalizacja: wiocha zabita dechami, ale jak malowniczo :)

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 56 gości