Historia wielkiego nieszczęścia i szczęścia :-).

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto kwi 24, 2007 18:28 Historia wielkiego nieszczęścia i szczęścia :-).

Zmarł nam kotek dzień po narodzinach. Kotka rozpacza i my też. Nie mam pojęcia co się stało. Urodził się chyba zdrowy, silny i duży. Poród przebiegał prawidłowo. Mały był głośny i lgnął do mamy. Nagle dzisiaj po pracy zauważyłam, że jest malo ruchliwy i zmarznięty. Nie interesowal się mamą i nie miałczał. Dziwnie otwierał buźke jakby łapał powietrze :-(. Ogrzewaliśmy go jak się dało i dostawialiśmy do sutków mamy ale bez efektu. Jest nam strasznie przykro, nie wiem czy czegoś nie zaniedbałam. Weterynarz stwierdził, że może nasza kotka nie miała mleka albo go przydusiła :-(. Jest nam cięzko bo 3 tydonie temu straciliśmy 2,5 letnią kotkę Esterkę po tragicznym wypadku. Wtedy zabraliśmy ze schroiska obecną Twyle, która jak się poźniej okazało była w 6 tygodniu ciąży. Tak się cieszyliśmy na tego malucha a tu taki dół :-( :-(. Nie wiem, czy czekam na jakieś porady, czy tylko chciałam się wyżalić. narka
Ostatnio edytowano Czw kwi 26, 2007 12:59 przez Ulka, łącznie edytowano 2 razy

Ulka

 
Posty: 57
Od: Sob kwi 21, 2007 10:06

Post » Wto kwi 24, 2007 18:33

rozumiem, że chcieliście go zatrzymać - bardzo mi przykro :cry:

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34278
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Wto kwi 24, 2007 18:37

Napisz skąd jesteś. Czy kotka karmiła malucha, opiekowała się nim? Jeśli ma mleko to może mogłaby być kocią mamką i to nieszczęście mogłoby uratować innego malucha. Tak gdybam. Czy jesteście pewni, że była tak nieliczna ciąża i kotka urodziła wszystkie maluchy?

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 24, 2007 18:40

Sylwka pisze:Czy jesteście pewni, że była tak nieliczna ciąża i kotka urodziła wszystkie maluchy?


Sylwka ma 100% racji - obserwujcie kicię uważnie, może jeszcze rodzić!

janykiel

Avatar użytkownika
 
Posty: 2457
Od: Wto lip 05, 2005 19:54
Lokalizacja: miejscowy od 2002: ex Gandalf Jarka, ex janykiel3, ex ascalithion:P, ex Jose AB

Post » Wto kwi 24, 2007 18:42

Miala tylko jednego malucha bo po porodzie urodzilo sie też lożysko. Zreszta weterynarz podczas badania "wymacal" tylko jednego wiec chyba był tylko jeden. nie wiem właśnie co z mlekiem, bo jak probowalam dostawiać małego do sutka to mimo ze ściskalam nieco sutek nie widać było ani kropelki mleczka. Kotkę wzielismy ze schroniska juz w ciązy, przy czym wet stwierdził, że jest bardzo młoda może nie mieć ani roku i to mogla być jej pierwsza ruja i pierwsza ciąża. Nie mam pojecia co było nie tak. Cholera wyglądało że mały był silny i zdrowy.

Ulka

 
Posty: 57
Od: Sob kwi 21, 2007 10:06

Post » Wto kwi 24, 2007 18:45

Niestety skoro mamusia to jeszcze kocie dziecko to jest prawdopodobne, że nie umiała się zająć maluchem. To się zdarza. Bez jedzenia i ciepła nie miał szans. Współczuję. To że urodziła łożysko niekoniecznie oznacza, że to koniec porodu, bo każdy kiciuś ma swoje łożysko i rodzi się tyle łożysk ile kotków.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 24, 2007 18:51

Tak jak pisze Sylwka Twyla jest bardzo młodziutka do tego wzielismy ja ze schroniska i nie mam pojęcia co sie z nią dzialo na początku ciąży. Jest mi chyba najciężej z calej rodziny bo to mnie kotka obdarzyła jakimś takim dziwnym zaufaniem musiałam z nią siedzieć w trakcie porodu i trzymac za łapki. Poźniej praktycznie tylko ja mogłam podchodzic do niej i do małego. Widzialam ze domaga się mojego siedzienia przy nich i jak tylko wychodzilam z pokoju to za chwile ona tez szła za mną. Niestety musiałam iść do pracy a mąż który był w domu mógł tylko zaglądać przez drzwi bo się bardzo denerwowała na jego widok i dopiero jak wrociłam okazało się, że mały jest słaby i chłodny. Dół na maxa, bo mam wrażenie, że zawaliłam na całej lini :-(

Ulka

 
Posty: 57
Od: Sob kwi 21, 2007 10:06

Post » Wto kwi 24, 2007 18:56

Nie możecie się obwiniać. Niestety, takie rzeczy się zdarzają.
Pewnie nie trzeba Wam tego mówić, ale skoncentrujcie się teraz na kici. Dla niej to są niełatwe chwile, więc przyda jej się Wasza miłość bardziej niż zwykle.
Daliście jej i malcowi szansę, nie udało się maluchowi, nie sądzę żebyście byli w stanie wiele zdziałać, nawet gdybyście dyżurowali przy nich 24 godziny na dobę, jeśli ona go odrzuciła od razu. Odchowanie malucha na strzykawce od 1 dnia to rzecz granicząca z cudem...

janykiel

Avatar użytkownika
 
Posty: 2457
Od: Wto lip 05, 2005 19:54
Lokalizacja: miejscowy od 2002: ex Gandalf Jarka, ex janykiel3, ex ascalithion:P, ex Jose AB

Post » Wto kwi 24, 2007 18:56

Ulka,
Sylwka nie tylko o tym pisze. Powinniście podejść do weta z kotką,
na wszelki wypadek. Kocięta mają każdy swoje łożysko. Trochę to po polskiemu, ale wiecie o co chodzi. Warto podejść i sprawdzić. Jeśli nie urodzi (żywych lub martwych) kociąt, będą większe kłopoty.
Trzymaj się. Nic nie zawaliłaś. Ale kicia biedna, a wy smutni :(
Ostatnio edytowano Wto kwi 24, 2007 18:57 przez gauka1, łącznie edytowano 1 raz

gauka1

 
Posty: 2710
Od: Śro cze 28, 2006 21:40
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 24, 2007 18:56

Przykre, ale mogło zdarzyć się i tak, że maluch był po prostu niezdolny do życia i wada wrodzona ujawniła się właśnie po upływie doby. Bywa, zwłaszcza u bardzo młodych czy osłabionych (schronisko) kotek.

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto kwi 24, 2007 18:59

Kotek mógł mieć jakąś wadę wrodzoną. Nie sadzę aby ciąża spędzona w schronisku lub na zewnątrz przysłużyła się maluchowi. Czasem po prostu tak jest. Watro by było z kotką podjechać do weta aby sprawdził czy wszystko jest OK. Czy w czasie ciąży miała podawane jakieś leki (odrobaczanie, szczepienie, itp).

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 24, 2007 19:04

Odkąd wzieliśmy ja ze schroniska była pod czujnym okiem naszego weterynarza (mamy jeszcze mase innych zwierzątek w domu :-)) natomiast nie mam pojęcia czy nie szczepili jej, albo nie odrobaczali w schronisku jakoś ciężko sie tam z wszystkimi rozmawialo :-/. Kurde wet jak ją oglądał to stwierdził że jest wyjątkowo zdrowa więc miałam nadzieje, że maluch będzie żył i wszystko będzie oki. Najbardziej bolało jak kotka rozpaczała jak przestał oddychać w życiu nie słyszałam tak rozpaczliwego miałczenia :-(

Ulka

 
Posty: 57
Od: Sob kwi 21, 2007 10:06

Post » Wto kwi 24, 2007 19:33

Tak wogóle to dzięki wszystkim za zainteresowanie. Z Twylą ide jutro do weta żeby ją obejrzał. Drugiego bobasa raczej nie ma bo brzusi się znacznie wyszczuplilo i jak się ją głaska to juz nic nie czuć ..ale sprawdzić zawsze warto. Zauważyłam też że kotka dostaje szału na widok naszej suczki Maszki. do tej pory nie było żadnych problemów a teraz dosłownie atakuje ją za każdym razem jak się mijają. Matko koszmar na kółkach.

Ulka

 
Posty: 57
Od: Sob kwi 21, 2007 10:06

Post » Wto kwi 24, 2007 19:46

Ale suczki nie podejrzewasz ?
Oj.

W ogóle nie wiem co w takich przypadkach. Ktoś ostatnio w Warszawie szukał mamki dla schroniskowych kociąt. Nie mogę znaleźć wątku.
Weterynarz to najlepszy pomysł.

gauka1

 
Posty: 2710
Od: Śro cze 28, 2006 21:40
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto kwi 24, 2007 19:51

To chyba ten wątek http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=2193518#2193518.
Jeśli kotka ma mleko to może warto poszukać potrzebującego malucha. Ja do "mojej" Dongi dostawiłam dwa obce maluchy ale ona była wytrawna mamuśka i przyjęła je bez wahania. W przypadku tej kotki to chyba ryzykowne.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], mt85 i 684 gości