schowany w budce, nie chciał wyjść.
Sądziłyśmy że to dziczek.
W zeszłą sobotę okazało się, że to najbardziej miziasty kocur jakiego znamy.
Chłopak jest strasznie chudy, skóra i kości ze starych czasów została mi wisząca skóra pod brzuchem świadcząca że było mu kiedyś bardzo dobrze..
Wzięłam go na ręce i wyszliśmy na podwórko, gdy go puściłam nie chciał ode mnie odejść, Mało tego chciał wrócić do środka ..... ale ze mną .
Na pewno wiecie jak reaguje pies gdy chce coś pokazać swojemu Panu, patrzy na niego i podbiega pokazując kierunek ..
Ten kocur robił dokładnie to samo, zapraszał mnie do siebie ., ,szłam zanim aż dotaliśmy do wejścia .i tutaj musieliśmy się pożegnać....

