Wczesna zima.Śniegu brak,ale za to zacina zimny deszczyk,ciemno,wieje,że hoho....Okres huraganowy w Warszawie.Asia dzielnie idzie z wykładów,walcząc z oporną parasolką.Nagle przez szum desczu i szelest wiatru przebija się cieniutkie piszczenie.Asia rozgląda sie,nie widzi nic,idzie dalej.Po 50 metrach zawraca jakby pociągnięta na sznurku spowrotem.Rozgląda się dokładniej i znajduje maleńką kupkę nieszczęscia.Ok.miesięcznego koteńka.Futerko przemoczone,zmierzwione,zimny nonio,zimne łapeczki.Nie zastanawiając się wiele Asia bierze go pod kurtkę i truchcikiem pomyka do domu.
W mieszkaniu każde z trzech pozostałych serc mieszkańców roztapia się z predkoscią światła i pokochuje małą bezradna kuleczkę.I tak powstał Franek
Jedne z pierwszych zdjeć(gdy go znalazłam był mniejszy)
podjadamy z michy większej ode mnie
fajny kabelek...
tak mi bezpiecznie...
czyż nie jestem słodki?
miłość od pierwszego wejrzenia-ja i Pan
od początku,niezmiennie najbardziej lubie spać na Panu
Pan do dziś ma zaciachy miziania mnie nosem
o tak poproszę zdjęcie!
co?co się dzieje?kto mnie budzi?co?o co chodzi?
czasami lubie tez pospac przy Pani...
...ewentualnie chociaż na niej polezeć
czy te oczka mogą kłamać?
bo te napewno nie kłamią!:-)
szkoda,że uroslo bydle

ale i tak jest slodki i najkochanszy na swiecie

Franuś, Franek- 23 sierpnia 2010r.
['] Śpij spokojnie koteńku...