*** Fryga *** & slodkie male sreberko :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon kwi 09, 2007 11:34 *** Fryga *** & slodkie male sreberko :)

Zalozylam nowy watek dla kotki, ktora jest u mnie od 17 marca, chociaz zupelnie inaczej to sobie wyobrazalam. Myslalam, ze wiecej czasu minie od smierci mojej ukochanej Sarci zanim pod naszym dachem pojawi sie nowa kocinka. A jak juz sie pojawi to bedzie z nami od malego, bedzie jak Sarcia miescila sie na dloni...

Los chcial inaczej. Albo to raczej moja 'zasluga', bo nie potrafie przejsc obojetnie wobec kociego nieszczescia spowodowanego ludzka glupota. Otoz jakis kretyn wyrzucil ta bura kotke na smietnik z nieznanego mi powodu, moze mu sie znudzila, moze przestala jesc i sie na nia wkurzyl, moze mial dosc mizianek :evil: a moze dowiedzial sie, ze jest chora...
Powod nie wazny, liczy sie efekt - bidulka znalazla sie na smietniku :( Stracila domek... I wtedy wziela ja do siebie taka starsza Pani, ktora ma juz 8 kotow i nie ma mozliwosci na posiadanie kolejnego. Kicia miala trafic do fundacji, ale w momencie przekazania pojawilam sie ja :) i ta bide ze sklejonym blotem futrem, smierdzacym pyszczkiem, zapadnietymi bokami, wystajacymi kosteczkami przygarnelam. Ta starsza Pani stwierdzila, ze widywala kotke u tego kretyna przez 2 lata, wiec w takim wieku zapewne jest. Po wizycie u weta okazalo sie, ze kotka ma okolo 3 lat - a zamierzalam przygarnac malucha... coz...

Kotka byla strasznie zabidzona, wygladala jak cien kota, byla chudsza od Sary tuz przed odejsciem... Mowie Wam tak mi sie jej zal zrobilo, ze nie moglam postapic inaczej. Oczywiscie w domu afera - jak moglam wziac takiego kota... tak 'starego' i tak zabidzonego, z brudnym futrem, pewnie z robakami, bo z pyszczka smierdzi i z bog wie czym jeszcze... I do tego takiego 'nijakiego', plochliwego... Wiec na poczatku wymegocjowalam to, ze kicia zostaje u nas tymczasowo do czasu az jej sie polepszy, az zrobie jej przeglad u weta, wylecze co trzeba, podkarmie, podtucze, oswoje... I wtedy ewentualnie poszukamy innego domu... Sytuacja rozwinela sie z nieco inna strone i dzisiaj juz wiem, ze pomimo choroby kotka u nas zostaje :)

A wiecie, wzielam ja bo mnie za serce scisnelo jak ja zobaczylam, taka biedna, nie dostala nic od zycia, a wszystko co dostala bylo zle i doprowadzilo ja do takiego stanu... Pomyslalam sobie, ze przeciez moge jej pomoc, bo nie mam kota w domu. Wiec postanowilam to zrobic.

Pierwszy dzien w nowym domu kicia spedzila siedzac schowana miedzy bokiem sofy, a kaloryferem, drugi pod lozkiem, strasznie sie bala kontaktu z czlowiekiem, widac, ze ktos ja zle traktowal. Ale pieknie miauczala juz od poczatku, mruczala i ... przy buro-rudym futerku ma takie wielkie zielone oczy pelne nadziei... na lepsze zycie. Ja tez mam ta nadzieje., ze bedzie jej u nas dobrze.

Pierwsze dni minely na oswajaniu sie z nowym miejscem, z nowymi ludzmi, z nowym jedzeniem... Na poczatku kotka miala wielki apetyt, rzucala sie prawie na kazda kocia karme, taka byla wyglodzona. Niestety z czasem chec jedzenia slabla...

W Niedziele 25.03 byla odrobaczona polowa Cestalu - polowa bo ciagle jest dosc chuda - wazy 2 kg. Odrobaczylam ja dopiero w nd, po tygodniu oswajania, bo wczesniej nie moglam sie do niej zblizyc, szybciutko przede mna uciekala. No i nie chcialam jej dostarczac dodatkowych stresow. Mialam nadzieje, ze po odrobaczaniu przykry zapach z pyszczka troche zniknie... Tak zapewnialy mnie kobiety z fundacji, do ktorej miala byc oddana. Niestety jeszcze tego samego dnia kotka zatarla sobie oczko, ktore z godziny na godzine wygladalo coraz gorzej. To nas zmobilizowalo do odwiedzenia weta w pn. I wtedy dowiedzielismy sie, ze kotka ma okolo 3 lat i zapalenie jamy ustnej, z ktora trzeba zrobic porzadek, bo jest okropny kamien i prawdopodobnie kilka zabkow do usuniecia - umowilismy sie na zabieg na 4.04.br, zeby zalatwic to jeszcze przed swietami i podczas Swiat miec mozliwosc otoczenia kici troskliwa opieka. No i oczywiscie, zeby jak najszybciej zaczela jesc i odzyskala chec do zycia.
Kicia dostala antybiotyk w tabletkach - 2 razy dziennie - i kropleki do oczka za 1,34 zl :) - 3 razy dziennie. Szkoda, ze okazaly sie niezbyt skuteczne. Tak czy inaczej codziennie musialam lapac kota, stresowac go lekami, no i bylam ta zla... Zreszta caly czas jestem, bo obecnie kici tez przyjmuje leki. A ulubionym czlowiekiem w domu jest mój tata – kicia go ubostwia, spi z nim na poduszce, ciagle przychodzi do niego na mizianki, mama oczywiście pewnie przez to najmniej lubi kota. Ma konkurentke, która nagle odciagnela od niej cala uwage meza. Kicia polubila tate pewnie dlatego, ze przez pierwsze 2 tygodnie w nowym domu to wlasnie on poswiecal jej najwiecej czasu i uwagi, bo akurat miał 2 tygodnie urlopu po wyjsciu ze szpitala. I dzieki temu zyskalam wsparcie w bojach z mama, która nie chciala już zadnego kota, a zarazem pewnosc, ze kicia u nas zostanie. :lol:

Niestety ciagle nie ma imienia :roll: czekamy na propozycje...
Oto ona...

Obrazek
Ostatnio edytowano Pon cze 23, 2008 16:54 przez Frygus, łącznie edytowano 4 razy
Mozna powiedziec, ze sie dokocilam :) WARIACKIE SREBERKO RULEZZZ...

Frygus

 
Posty: 142
Od: Czw wrz 21, 2006 14:29
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon kwi 09, 2007 11:38

Sliczna opowiesc.
Dla mnie tredycyjnie to Pusia :D

KaasiakN

 
Posty: 590
Od: Pt mar 09, 2007 19:36

Post » Pon kwi 09, 2007 11:45

Asiu wreszcie pokazałaś swoją Pięknotkę :D ... Ciotka Kaśka przez tydzień "odchodziła od zmysłów" co z Maleńką .... Oj niedobra Ty , niedobra :evil: :evil: :evil:
A ponieważ panna reaguje na "-sia" to może Lusia ;) No bo Tosia już jest, Rosia też .... Albo Mrusia, albo ......
Czekamy na newsy co tam u Was .....
Buziaki
Obrazek

KaśkaGM

 
Posty: 1287
Od: Pon lis 21, 2005 14:13
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon kwi 09, 2007 11:51

W ubiegla srode 4.4.2007 poddalismy kotke zabiegowi usuwania kamienia, a w zasadzie sanacji jamy ustnej, bo zgode na taki zabieg podpisalam. Rano, przed wyjsciem do weta kotka byla bardzo zaniepokojona przede wszystkim tym, ze nie ma jedzenia, a wszystkie miski zostaly schowane :roll: W gabinecie jak wet po zastrzyku podstwil kici miske na ewentualne wymiociny to byla zawiedziona, ze miska jest pusta, ze nie ma w niej jedzenia... Niby spadl jej apetyt na skutek problemow z zebami, ale o jedzeniu nie przestala myslec...
Wszystko szybko poszlo, w pol godziny kicia byla juz po zabiegu, juz sie wybudzala... Wszystko poszlo pomyslnie, chociaz kicia stracila 4 zeby :( Niestety nie bylo innego wyjscia, bo juz przed zabiegiem, a po uspokojeniu jej widzialam ten kamien zalegajacy na zebach, niektore tak przykrywal, ze nie bylo ich widac!!! W zyciu nie widzialam, zeby kot mial taka skorupe kamienia nazebnego, chociaz do tej pory tylko 8 paszcz moich domowych kotow ogladalam.

Ten zalegajacy kamien spowodowal, ze 4 zeby praktycznie wyszly same i niestety wiele szyjek zebowych jest odslonietych (widzialam to na wlase oczy), wiec niestety mamy paradontoze i w przyszlosci pewnie tez beda z tym problemy z zabkami :((( I niestety w glebi paszczy, jakby w tym miejscu gdzie schodzi sie gorna i dolna szczeka mamy zapalenie plazmocytarne, wiec znowu beznadziejny przypadek... Jestem zalamana :(( Kolejna podobno nieuleczalna choroba... Teraz mamy antybiotyk, ktory stosujemy od pt i jak juz wspomnialam zmienione krople do oczka, ktore z zewnatrz wyglada ok, ale od wewnetrznej strony powieki jest zaczerwienienie. Wczoraj sie odrobaczylysmy po raz drugi, wiec z robalami narazie mamy spokoj. A 27 kwietnia pojedziemy na szczepienie i zobaczymy jak sytuacja bedzie wygladala.

Kicia bardzo szybko wybudzila sie i juz w samochodzie byl piekny koncert, zwlaszcza, ze na wadowickiej byl wypadek, przez ktory powstal ogromny korek, wiec troche czasu minelo zanim dojechalysmy do domu. W domu lazila za mna krok w krok, co jeszcze jej sie nie zdarzalo, raczej mnie unikala, bo ja jestem 'ta zla' przed ktora trzeba uciekac, bo meczy tabletkami, kropelkami...

Niestety musialam ja zostawic pod opieka mamy - praca wzywala, a jeszcze TZ z dworca odbieralam, ktory wrocil do Polski na Swieta. Dzwonilam do domu co godzine i wiedzialam, ze kot juz calkiem zdrowo sie zachowuje - pol dnia spedzil u mamy na kolanach - kolejna nowosc po zabiegu wszystko wygladalo dobrze, teraz wyglada juz super. Kot odzyskal apetyt, je masakrycznie duzo, jest ciagle glodny... Do tego szaleje, bawi sie, skacze po szfach, wlazi do szf, skacze do lustra, bo mysli, ze jest w nim drugi kot. Jest super i napewno nie zaluje tego, ze tak szybko zdecydowalam sie na zabieg. Wyraznie widac, ze te zeby jej strasznie dokuczaly.

Przed zabiegiem mialam watpliwosci, gdyby to zalezalo ode mnie zrobilabym jej badania krwi, zeby miec pewnosc, ze zabieg jej nie zaszkodzi. Niestety u nas takie decyzje podejmuje sie wspolnie z reszta domownikow, ktorzy stwierdzili, ze skoro zaufany wet nie wspomnial o badaniach to nie ma sensu stresowac dodatkowo kota kolejna wyprawa do weta.

Na szczescie kicia miala bardzo lekka narkoze, calosc z wybudzeniem trwalo okolo 30 minut! Pamietam jak Sara kilka lat temu przeszla podobny zabieg. Zostawialam ja w klinice okolo 11, a jak odbieralam o 17 nie byla jeszcze calkiem wybudzona, a usunieto jej zaledwie 2 zeby. I zaplacilam za to 3 razy wiecej niz teraz... Moze przez taka mocna narkoze polecialy jej nerki... kto wie... Ale widac, ze mozna taki zabieg przeprowadzic szybciej, a zarazem zdrowiej dla zwierzaka.

Caly czas zastanawiam sie tylko kiedy moge podac kici suchy pokarm??
Probowalam z sb, ale to chyba za wczesnie, bo przy pierwszym ciasteczku bylo miau i wyplucie go z pyszczka.
Mozna powiedziec, ze sie dokocilam :) WARIACKIE SREBERKO RULEZZZ...

Frygus

 
Posty: 142
Od: Czw wrz 21, 2006 14:29
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon kwi 09, 2007 11:56

Kasiu pisalam do Ciebie maila - dostalam zwrot, pisalam na gg - brak odzewu... wiec nie wiem co sie tam u Ciebie dzieje w te Swieta :wink:

Ostatnio nawet na sia przestala reagowac :roll: Wiec chyba dostanie imie ot tak zeby nie byla bezimienna, bo z tym reagowaniem to... chyba nic z tego nie wyjdzie... Ostatnio juz nie reaguje na nic!!! Wiec mysle sobie, ze chyba mi sie zdawalo, ze reagowala na 'sia'... Nie wiem juz... Nigdy tak dlugo nie wybieralismy imienia dla kota :?
Mozna powiedziec, ze sie dokocilam :) WARIACKIE SREBERKO RULEZZZ...

Frygus

 
Posty: 142
Od: Czw wrz 21, 2006 14:29
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon kwi 09, 2007 12:11

Kicia jest sliczna, piękna:))) Najbardziej klasyczna z klasycznych (btw zawsze chcialam miec czarnego albo rudego, ale jakos trafiaja mi sie buraski i krowki). Jak dla mnie to moze byc Burania, Szarotka albo Sierściunia:)) W każdym razie ślicznotka.
Ostatnio usuwałam ząbki, prawie wszystkie, mojej kotce (Putita, lat okolo 13). Najlepiej przyswajala siekana kurza piers - chyba najbardziej miekka, albo roztarta kurza watrobke (to juz mniej chetnie bo ona straszna grymasnica). Suche musialam chowac bo dziaselka bolaly po zabiegu, ale po zupelnym wygojeniu wszystko wrocilo do normy. Trzymam kciuki za malutka, zeby sie wyleczyla

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt kwi 13, 2007 23:23

Hej Dziewczyny - co tam u Was słychać ????
Obrazek

KaśkaGM

 
Posty: 1287
Od: Pon lis 21, 2005 14:13
Lokalizacja: Kraków

Post » Sob kwi 14, 2007 8:44

Prześliczna kocia buraska!!!! :1luvu: Pięknota normalnie!!! I jaka dzielna :D. "Ziombków" mam troszkę mniej (-4) :wink: , ale jestem Miss Polonia Kocina!
Marcelibu
 

Post » Sob kwi 14, 2007 11:43

Dziekuje w jej imieniu, bardzo sie ucieszyla, az zaczela mruczec z radosci na takie komplementy :)
Wlasnie siedzimy obie przed laptopem i przegladamy miau, ona w zasadzie lezy... tak ma dobrze...

Co u nas?? Mhmmm... Dzisiaj ostatni dzien kropelek, ale moja chorowitka nie daje mi o sobie zapomniec, cos zaczela kichac... :? Takze chyba w pn czeka nas wycieczka do weta, no chyba ze zdarzy sie cud i katarek - ktorego nie widac, bo nosek jest czysty - przejdzie. Zobaczymy. Narazie pilnie ja obserwuje. Zwlaszcza, ze w tym tygodniu malo bylam w domu, bo wiekszosc czasu pochlaniala mi praca i spotkania z TZ, ktory jutro wylatuje prosto w slonce... oby nie na 2 miesiace... :roll: wiec teraz staram sie odrobic zaleglosci i juz od 5h zbieram sie na plac, na zakupy spozywcze, bo ciagle kot za mna chodzi i miauczy, zeby sie nim zajac. Jak widac skonczylo sie na kolankach...

Poza tym jest super, mamy coraz ladniejsze futro, bardziej jedwabiste, blyszczace, slicznie sie bawimy, spimy albo na poduszce albo w szafie na swiezej poscieli... I robimy postepy w robieniu kupek do kuwety. Na srodku pokoju juz sie kupki nie zdarzaja, czasami jest jeszcze kupka na ganku, ale coraz rzadziej. Za to wczoraj jak wrocilam z pracy zastalam jedna kupke w kuwecie, a druga w wannie.... :roll: Tak sobie panna wymyslila... Moze kiedys bedzie w wc jak przystalo na czysta kotke. :wink:

W kwestii imienia... w swieta ciotka wymyslila Tekila... Ojciec podchwycil i tak na nia wola... Ale kicia na to nie reaguje, jak rowniez na wszystkie inne rozwazane imiona :cry: Wiec nie wiem co z tym zrobimy...

A dzisiaj mialo nastapic zapoznanie kici ze swiatem zew, gdyz juz w ciagu tygodnia kombinowala jak wyjsc na balkon... Taka piekna dzis pogoda, a ja chyba nie zaryzykuje, bo boje sie, ze przez to wyjscie moglaby wiecej kichac... Chociaz moje poprzednie koty wszystkie byly wychodzace i nie przeziebialy sie, widac jakos uodparnialy je wyjscia na zewnatrz. Moze to stad to kichanie? Dawniej byla wypuszczana - przez poprzedniego wlasciciela, a teraz jest od miesiaca zamknieta w domu, bo chcemy zeby sie do nas przyzwyczaila. Dodam, ze mieszkam na parterze, n peryferiach Krakowa, w bardzo spokojnej okolicy, ktora nie wyglada jakby to jeszcze byl Krakow :wink: I grzechem byloby nie wypuszczac kotow na lono przyrody, zeby mogly sobie pobiegac, poskubac trawki, powygrzewac sie w slonku... Dlatego odpada posiadanie kota rasowego, bo u mnie kot musi byc wychodzacy, a rasowego strach wypuszczac gdy sie nie mieszka w domu z ogrodzonym ogrodem.
Mozna powiedziec, ze sie dokocilam :) WARIACKIE SREBERKO RULEZZZ...

Frygus

 
Posty: 142
Od: Czw wrz 21, 2006 14:29
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie kwi 15, 2007 16:16

Śliczna kicia :D

P.S Wysłałam pw.
Obrazek
Obrazek Obrazek

mimw

 
Posty: 7010
Od: Sob mar 10, 2007 17:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie kwi 15, 2007 18:15

Dopiero dzisiaj trafiłam na wątek zielonookiej kici.
Koteczka jest naprawdę śliczna! :D
Strasznie się cieszę, że tak się wszystko potoczyło, że w tym samym momencie trafiłyście na siebie. Piękna opowieść.
Wiem, że będziesz z nią szczęśliwa.

Życzę dużo zdrówka koteczce i przesyłam dużo mizianek.

Ps. Nasza Biri czekała na swoje imię chyba ze dwa tygodnie, pozostałe otrzymywały prawie natychmiast.
Obrazek
Obrazek

Edyta i Sebastian

 
Posty: 649
Od: Sob paź 28, 2006 21:36
Lokalizacja: Koszalin

Post » Pon kwi 16, 2007 21:01

U nas duzo nowego. Przede wszystkim dzisiaj po rodzinnej naradzie zostalo wybrane imie dla kici. Kompromisowo, bo imie musialo podobac sie wszystkim. I niestety imie nie jest oryginalne, od poczatku takie bylo brane pod uwage, zwlaszcza, ze nasz pierwszy kot, ktory zaginal, a ktorego pamietam jak przez mgle tak sie nazywal.

Kicia ma od dzisiaj na imie FRYGA - coz... moja prywatna ksywka zostala wykorzystana w szlachetnym celu :wink:
Wiec jest Frygusia, Frysia, Frygunia, Frygus... I tak juz zostanie. Tak zostala wpisana dzisiaj w lecznicy i takie imie widnieje juz na amen w jej ksiazeczce.

I wiecie co?? O dziwo reaguje na to imie!! Normalnie jestem w szoku, bo chyba jej sie podoba :) A to najwazniejsze. W koncu bedzie musiala z nim zyc :)

Kolejny news jest taki, ze Fryga jest chora :( znowu :( Tym razem jest to jakies paskudne przeziebienie, ale biorac pod uwage jej kichanie i katar nalezalo sie tego spodziewac. Stan podgoraczkowy 39,4, powiekszone wezly chlonne, znowu antybiotyk przez tydzien... Bidulka... Do tego dostalysmy nowa recepte na kropelki, bo dr stwierdzil, ze oczko nie wyglada jeszcze tak jak powinno, chociaz wg mnie jest ok, ale widac sie nie znam.

A to jeszcze nie koniec...

Otoz mielismy tez przeglad paszczy i niestety przy gornych zabkach dziasla sa zaczerwienione i zbieraja sie resztki pokarmu, dlatego mam myc kotu zeby (!) W zyciu tego nie robilam, chociaz to juz moj dziewiaty kot w zyciu!!! I nie mam pojecia jak sie do tego zabrac. Dlatego prosze Was o wskazowki! Wydaje mi sie, ze widzialam gdzies specjalne kocie pasty, ale gdzie to bylo... ??? I jak czesto myc takie kocie zabki??
Mozna powiedziec, ze sie dokocilam :) WARIACKIE SREBERKO RULEZZZ...

Frygus

 
Posty: 142
Od: Czw wrz 21, 2006 14:29
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon kwi 16, 2007 21:27

Dużo zdrówka dla Frygusi, trzeba się wykurować. :wink: :ok:
Marcelibu
 

Post » Pt kwi 20, 2007 19:09

Dzisiaj zrobilam powazne zakupy, a mianowicie kupilam Frygusi szczoteczke, paste do zebow, a takze Greenies, wszystko to dla higieny jamy ustnej. Dodatkowo dostalysmy probki Dentala RC. W domu oczywiscie testing - Greenies - weszla 1 chrupka :lol: troche malo, ale moze to dobrze, bo to ma byc smakolyk, jednorazowo mozna podac maksymalnie 6 chrupek. I dobrze ze wzielam male opakowanie, zeby sprawdzic czy kotka bedzie chciala jesc to amerykanskie cudo. Potem testowalysmy dentala - troche zjadla i bardzo dlugo gryzla kazda chrupke, to dobrze... Chociaz zawsze jak kot dlugo gryzie chrupki to mam obawy, czy aby nie skonczy sie to zlamanymi zebami...
Na deser zostalo najwazniejsze - mycie zebow :) Spodziewalam sie totalnej porazki, a tu nawet nie bylo az tak zle. Oczywiscie zrobilam z kota mumie za pomoca recznika, aby mozliwie zapobiec wymachiwaniu lapami z pazurami, a tym samym uniknac nowych ran klutych i szarpanych na moim ciele. Test byl przeprowadzany na gornych zebach, ktore kotka ma w zdecydowanie gorszym stanie. I o dziwo nawet udalo sie przejechac kilka razy po zebach zanim zaczela sie wyrywac. Nie chcialam jej za bardzo meczyc juz za pierwszym razem, zwlaszcza, ze czytalam ze nalezy kota stopniowo przyzwyczajac do mycia zebow i ksztaltu szczoteczki w pysiu, takze uwazam, ze poszlo to niezle. Spodziewalam sie strasznego dramatu, a tu spokoj, i dopiero po chwili jak pasta na szczoteczce sie skonczyla kotka zaczela sie wyrywac.
Jutro rano sprobuje znowu. Nie pozwole Frydze na utrate wszystkich zebow!!!
Ciekawa jestem jakie sa Wasze doswiadczenia z myciem zebow u kotow...
Mozna powiedziec, ze sie dokocilam :) WARIACKIE SREBERKO RULEZZZ...

Frygus

 
Posty: 142
Od: Czw wrz 21, 2006 14:29
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt kwi 20, 2007 19:41 Fryga

Fryga, piekne imię!
Niestety nie mam doświadczenia z myciem ząbków, Fionusia tak protestuje strasznie ze nie chcę jej stresowac.
Długich lat w zdrowiu i wielu radosci koteczce i wszystkim domownikom zycze .

gisha

 
Posty: 6077
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Majestic-12 [Bot], puszatek i 133 gości