Sheila i Emi - pojawiła się konkurencja...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto mar 27, 2007 8:53 Sheila i Emi - pojawiła się konkurencja...

Witam wszystkich :D
Bywam na tym forum dość regularnie od lipca 2006, ale ostatnio pomyślałam sobie, że właściwie jeszcze nie przedstawiłam Wam oficjalnie moich kotów... Postanowiłam więc założyć wątek, opowiadając Wam o „moich” futrzakach, tj. pięciu kotach, które znam, kocham i wielbię, a z których nie wszystkie należą do mnie, ale prawie :D .

Pierwsza była – i nadal jest – Funia. Był to rok 1999 i obie z siostrą mieszkałyśmy jeszcze z rodzicami. W naszym domu nigdy nie było zwierząt (poza dwoma chomiczymi istotami, których byłam dumną właścicielką jeszcze dziecięciem będąc), a powodem tego była m. in. alergia mojej siostry. Jak się potem okazało, alergia wybiórcza, bo na szczęście nie wybrała sobie kotów. W każdym razie dla mojego taty argument alergiczny był nie do zbicia, kiedy tylko któraś z nas poruszała temat zwierzaka w domu. Do czasu jednak...
Latem 1999 nasza mama była na letnim przyjęciu w ogrodzie u znajomych, u których przed trzema miesiącami okociła się przydomowa kotka. Okazało się, że kotki są do wzięcia – i to był ten właściwy moment. Należało tylko zdecydować – kotka czy kocurek? Wielkiego pojęcia o kotach wtedy żadna z nas nie miała, ale coś nam się majaczyło, że koty znaczą teren – wybrałyśmy więc koteczkę, małą śliczną krówkę, którą nazwałyśmy Funia.

Funia za młodu wyglądała tak:
Obrazek

A teraz wygląda tak :D :
Obrazek

Tata się obraził :lol: . Decyzję podjęłyśmy demokratyczną większością 3:1, a kiedy nasz jedyny mężczyzna w domu zgłosił protest, mówiąc: „Ja albo kot”, zgodnie powiedziałyśmy „Kot!” :twisted: . U taty w domu nigdy nie było zwierząt i podejrzewamy, że po prostu bał się nieznanego, widząc w zwierzątku źródło samych kłopotów. Jakże niesłusznie. Nie minęło parę tygodni, a Funia podbiła jego serce. Dziś tata twierdzi, że jako jedyny zna się na żywieniu kota, wielbi Funię, podtykając jej szyneczkę i łapie dla niej ćmy po sufitach (na srebrnej tacce jeszcze jej nie podtyka, ale niewiele brakuje :roll: ). Oto, jak zwierzęta łagodzą obyczaje i zmieniają światopogląd!

Co do Funi, jest kotką dość specyficzną. Jest najbardziej nietowarzyskim kotem, jakiego znam. Boi się wszystkiego i wszystkich. Mówimy o niej z siostrą „kochany głupol”, na co mama bardzo się oburza :D . Jest u rodziców od 3 miesiąca życia, w tym roku skończy 8 lat, i przez ten cały czas pozostała taka sama – na przyjście Funiastej na kolana trzeba sobie zasłużyć. Nie przychodzi na zawołanie, chyba, że ją się woła do miski. Na widok przyjaźnie wyciągniętej ręki domowników (!) w 99% przypadków ucieka pod stół :roll: . Kiedy przychodzę do rodziców, Funia wita mnie na klatce schodowej, głośno i przeciągle miaucząc (co uwielbiam), ale zaraz potem zwiewa w czeluście mieszkania i na powitanie pogłaskać się nie da. Kiedy czasem uda mi się ją przydybać i przytulić, stanowczo protestuje. Taki dziwny kot. Wizyty gości spędza w bezpiecznym miejscu, na szafach. Stamtąd obserwuje zgromadzenie i czuje się bezpieczna. Taak, Funiuś jest zaprawdę „inny”, ale za to śliczny i bardzo go kochamy.

Na koniec zdjęcie naszego ukochanego głupolka w ramionach mojej siostry - proszę podziwiać ten wytrzeszcz :wink:

Obrazek
Ostatnio edytowano Śro sty 16, 2008 13:56 przez Nellie, łącznie edytowano 4 razy
My angels with fur: Diduś za TM :(, Sheila i Emi
Obrazek Obrazek Obrazek

Nellie

 
Posty: 147
Od: Śro lip 12, 2006 21:18
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto mar 27, 2007 9:04

Sliczna Funia!

Cd. prosze! :D
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67128
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Wto mar 27, 2007 9:12

cudna kota :1luvu:
a dalsze odcinki są bardzo oczekiwane
Obrazek + Arctica Obrazek

czarna.wdowa

Avatar użytkownika
 
Posty: 9876
Od: Śro lip 26, 2006 12:51
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Wto mar 27, 2007 9:12

Dorota pisze:Sliczna Funia!

Cd. prosze! :D


ja też :D
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto mar 27, 2007 11:50

:oops:

Dzięki :D

Cd. będzie po południu, obiecuję :!:
My angels with fur: Diduś za TM :(, Sheila i Emi
Obrazek Obrazek Obrazek

Nellie

 
Posty: 147
Od: Śro lip 12, 2006 21:18
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto mar 27, 2007 12:28

sliczna krofffka :1luvu: widac ze jest rozpieszczana :lol:
Obrazek

ewapod

Avatar użytkownika
 
Posty: 173
Od: Nie maja 28, 2006 4:56
Lokalizacja: Nowy Jork

Post » Wto mar 27, 2007 17:00

Otóż i ciąg dalszy :)

Kiedy Funia miała 4 lata, zrobiliśmy jej straszną krzywdę :wink: . Mianowicie przygarnęliśmy małą przybłędę, płaczącą rozpaczliwie w krzakach pod klatką. Przybłędka była chudziutka i miała bardzo długie kończyny, dlatego moja siostra od razu znalazła dla niej imię – Dee-Dee. Kto zna kreskówkę „Laboratorium Dextera”, będzie kojarzył jego siostrzyczkę – długonogą, wścibską, maksymalnie wkurzającą braciszka DD. Taka też była nasza Didusia – ok. trzymiesięczny, żywy i wszędobylski stworek. Tyle, że Funia ostatnio kontakt z przedstawicielami swojego gatunku miała w wieku 3 miesięcy. Od tej pory zapewne wierzyła głęboko, że jest jedynym kotem na świecie. A tu nagle tarabani jej się na jej teren małe, wścibskie coś, na dodatek wcale się jej nie boi, rzuca się na jej miskę i bez kompleksów zwiedza swój nowy domek (co może dodatkowo ubodło Funię, która na takie eskapady odważyła się dopiero na kilka dni po tym, jak ją wzięliśmy).

Diduś w wieku niecałych 2 lat:

Obrazek

Imponujący ziew :D :
Obrazek


Zaczęły się dla Funi ciężkie czasy. Może, gdyby miała inny charakter, Didusia tak szybko i bezczelnie nie weszłaby jej na głowę. Ale niestety, Funia jej się zwyczajnie bała. Nie potrafiła bronić swojego terytorium, została zapędzona w kozi róg, bo DD czuła się coraz pewniej, nie napotykając oporu, tylko strach. Funia ma swój koszyczek na parapecie. Nie zapomnę, jak w nim kiedyś spała, zwinięta w kłębek, tak, że połowa koszyka była wolna. Nagle DD sobie na tę wolną połowę weszła. Nawet nie miała złych zamiarów, nie wyganiała Funi – zniesmaczona Funia sama wyszła. Towarzystwo Didusi było dla niej nie do zniesienia.

Popisowy numer DD następował, kiedy Funia szła do kuwety, a DD zaczajała się na nią za drzwiami. Funia grzebała dłuuuugo w kuwecie, zwlekała, czuła wroga nieopodal, ale kiedyś przecież musiała wyjść. W końcu podejmowała desperacką decyzję i świńskim truchtem wybiegała z łazienki. DD tylko na to czekała i z satysfakcją malującą się jakże wyraźnie na jej trójkątnym pyszczku dawała Funi łapą po głowie. Po czym zrywały się obie do galopu i tarzały w charakterze splątanych kocich kadłubków i łapek na środku pokoju... Po mniej więcej pół roku Funia po raz pierwszy oddała DD... DD jak zwykle dała jej po łbie gdzieś w locie, a Funia po długim i dojrzałym namyśle podniosła łapę i po chwili wahania oddała... i nawet trafiła. No, ale generalnie przelatywały średnio raz dziennie w postaci kłębu przez środek pokoju.

Dzieliły te nasze kotki o skrajnie różnych charakterach wspólną przestrzeń przez pół roku, kiedy nadszedł czas mojej wyprowadzki na swoje śmieciątka. Było oczywiste, że wezmę ze sobą DD. Przez te 6 miesięcy panienki nie polubiły się nawet o jotę. Funia była na nas obrażona, nie przychodziła już w ogóle na kolana, przestała się do nas odzywać (autentycznie, przestała do nas miauczeć). Kiedy tylko DD znikła z horyzontu, rodzice poinformowali mnie z radością i ulgą, że Funia odżyła!! :D

Mnie z Didusią mieszkało się bardzo dobrze, była przekochanym kotem. Kiedy tylko kładłam się na tapczanie z książką, zaraz ją miałam na gorsie. Uwielbiała wodę z kranu. Po każdym użyciu prysznica wbiegała na wannę i opierała na rurze prysznicowej górne łapki, zlizując z prysznica każdą kropelkę. Była naprawdę kotem wodnym.

DD była też niestety alergikiem, regularnie rozdrapywała sobie szyjkę i karczek. Długo była źle leczona, stwierdzono niby APZS, niepotrzebnie brała wiele zastrzyków. Dopiero inny wet postawił właściwą diagnozę, wyleczył kotkę. Niestety w wyniku kuracji gwałtownie przytyła, ale może i straciłaby tę nadwagę, gdyby była inaczej karmiona... Po wyleczeniu jej z najbardziej ostrego rzutu wet zalecił karmę z jagnięciną, jako najmniej uczulającą. I faktycznie, uczulenie już nie wróciło, natomiast IAMS, którym ją karmiłam, okazał się strasznie tuczący, co odkryłam niestety za późno. Byłam pewna, że jej otyłość jest skutkiem ubocznym terapii, bo kiedy brała zastrzyki, bez przerwy domagała się jedzenia. Dostawała przez pewien okres nieco więcej, ale potem znów tylko kubeczek suchego dziennie. Mimo to, ciągle była okrąglutka...

Diduś odeszła nagle nad ranem 7 lipca 2006, w którymś kolejnym tygodniu straszliwych upałów. Miała tylko 3 lata. Nie wiem, co było przyczyną – otyłość – serce nie wytrzymało – wylew? Dopiero po jej śmierci zapisałam się na forum i zaczęłam zdobywać solidniejszą wiedzę, otworzyły mi się oczy na to, co mogłam zrobić, a o czym nie wiedziałam. Teraz za późno. Nigdy nie zapomnę, jak konała, zgasła na moich oczach, a ja nie mogłam nic zrobić. Opisałam to tutaj...: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=46 ... sc&start=0

Po jej śmierci oddałam jakieś 2 kg IAMSA dla Funi. Tata jej trochę go dosypywał do suchych chrupek, a po miesiącu Funia znacznie się zaokrągliła. Wtedy mnie olśniło, jak kaloryczna musi być ta karma, ale było już za późno. W panice prawie chciałam zabrać tę karmę z powrotem, ale w końcu wystarczyło mi zapewnienie, że jak się skończy, nie kupią Funi nowej.

Obrazek
Ostatnio edytowano Czw mar 29, 2007 12:56 przez Nellie, łącznie edytowano 1 raz
My angels with fur: Diduś za TM :(, Sheila i Emi
Obrazek Obrazek Obrazek

Nellie

 
Posty: 147
Od: Śro lip 12, 2006 21:18
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto mar 27, 2007 17:16

Piękny wątek, taki optymistyczny i cieply. czeak na dalszy cią - witaj :D
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60858
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Wto mar 27, 2007 21:10

Dzięki, Moś :oops:

Kontynuacja będzie, a jakże - miło pisać nie tylko w potrzebie, ale z samej chęci podzielenia się kocią pasją z jeszcze większymi zakoconymi :D
My angels with fur: Diduś za TM :(, Sheila i Emi
Obrazek Obrazek Obrazek

Nellie

 
Posty: 147
Od: Śro lip 12, 2006 21:18
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro mar 28, 2007 14:45

Czas teraz na kotki obecne, czyli - w kolejności pojawiania się :D - najpierw Sheila:

Didusię opłakiwałam długo i właściwie do dziś opłakuję. Bardzo, bardzo mi jej brakuje... ale tak jak ktoś mi napisał – ból po stracie ukochanego zwierzątka jest ogromny, ale pomaga wzięcie następnego... a ja nie potrafię już żyć bez kota. No i przygarnęliśmy Sheilę, małą rozrabiarę znad morza.

Sheila wchodzi, gdzie tylko może:

Tu w umywalce:
Obrazek

...a tu w torebce (fajnie, że pani sobie kupiła odpowiednio długą :lol: )
Obrazek

... koszyczkiem rowerowym też nie pogardzę...
Obrazek

W tej chwili Sheila ma 10 miesięcy i jest właśnie po sterylce... W swym okresie dziecięcym :D popsuła mi wiele krwi, bo jako kotek wzięty z podwórka, żywiła upodobanie do ziemi... no i rozgrzebywała mi doniczki na każdej wysokości. Nie zliczę, ile zrzuciła przy tym na podłogę. Przyznaję bez bicia, że czasem miałam ochotę ją zabić :evil: :evil: :evil: . Zamiast tego wymyśliłam, żeby wziąć dla niej towarzystwo. :D Zwłaszcza jak się naczytałam na forum, po ile kotów mają niektórzy i zwyczajnie zazdrość mnie wzięła :lol: .

O Emisi będzie w następnym odcinku 8)
My angels with fur: Diduś za TM :(, Sheila i Emi
Obrazek Obrazek Obrazek

Nellie

 
Posty: 147
Od: Śro lip 12, 2006 21:18
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro mar 28, 2007 17:08

Baaardzo fajny wątek... i wciągający :)
Kotuchy śliczne.

Niecierpliwie czekam na cd.

kaa7

 
Posty: 1167
Od: Śro cze 21, 2006 15:55
Lokalizacja: Wrocław / Łódź

Post » Śro mar 28, 2007 17:28

Śliczne kotuchy :1luvu:

Fajnie, że nie tylko ja mam Strachulca, nic tylko czytam jakie te koty miziaste i w ogóle i aż mi się czasem przykro robi. A tutaj proszę koleżanka Różyczki - Funia :lol:

pozdrawiam
Agnieszka
Obrazek
Obrazek
Jeszcze żaden nieśmiertelny bóg nie przeżył śmierci swoich wyznawców.
NAUKA O KLIMACIE.PL

genowefa

Avatar użytkownika
 
Posty: 18789
Od: Pon wrz 18, 2006 13:34
Lokalizacja: Warszawa-Ursus

Post » Śro mar 28, 2007 18:08

Przepiękne Koty :D
Wzruszający wątek
Pozdrawiam

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23506
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Czw mar 29, 2007 12:34

Aga - Różyczka Strachulec śliczna :D i oczywiście, że nie jedyna :lol: Fuń się boi między innymi:

1. własnego cienia
2. własnych myśli
3. własnego odbicia w lustrze :lol:
My angels with fur: Diduś za TM :(, Sheila i Emi
Obrazek Obrazek Obrazek

Nellie

 
Posty: 147
Od: Śro lip 12, 2006 21:18
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw mar 29, 2007 12:43

No, to kontunuując... :D

Wahałam się kilka miesięcy, głównie dlatego, że TŻ nie za bardzo był za, ale przeznaczenie zrobiło swoje. Poszliśmy w listopadzie na wystawę kotów i tam zobaczyłam MCO - Emi ... po prostu musiałam ją mieć... Siłę przebicia miałam w tamten weekend taką, że TŻ wreszcie skapitulował i wzięliśmy ją z wystawy (za co na forum hodowców zostałam lekko objechana, ale naprawdę nie szliśmy tam z zamiarem kupna kota... to po prostu SAMO nastąpiło... ).

Wątek o dokoceniu jest tu:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=52853&highlight=

A to Emisia nasza kochana:
Obrazek

Emi na TŻ-cie, którego preferuje, bo ów ma więcej powierzchni do leżenia, niż "ściupła" pani :D
Obrazek

Sheilę i Emi muszę opisać razem, bo tylko na tle „swoim nawzajem” widać, jakie są śmieszne i jak się różnią. Sheila jest impulsywna i szybka – myśli bardzo krótko, raczej działa :D . Szybko skacze, jest zwinna i gibka. Emi, o miesiąc zaledwie młodsza, jest trzy razy powolniejsza. Ona najpierw musi pomyśleć nad każdym działaniem, przemyśleć sprawę dogłębnie, zanim na przykład s k o c z y. Jest stateczna i śmiejemy się, że czasem wręcz ociężała. Częściej niż Sheili zdarza jej się z czegoś spaść. Raz szła po parapecie i ... parapet jej się skończył, z czego do dziś pęka TŻ. Oczywiście jest większa od Sheili, ale tylko wizualnie, bo ważą obie po 3 kilo. Emi jest bardzo grzeczna, spokojna i przytulaśna. Rano wchodzi do łóżka i pomrukiem daje znak, że już jest... po czym kładzie się jak najbliżej człowieka, TŻ albo mnie, przygniata nas wręcz swym ofutrzonym ciałkiem i jest bardzo zadowolona z życia. Czasem się wierci, a ja chichoczę, widząc, jak półprzytomny TŻ z odrazą odsuwa jej wielki puszysty ogon ze swojej twarzy, bo Emi preferuje do spania poduszki...

cdn... :wink:
My angels with fur: Diduś za TM :(, Sheila i Emi
Obrazek Obrazek Obrazek

Nellie

 
Posty: 147
Od: Śro lip 12, 2006 21:18
Lokalizacja: Poznań

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], marta_kociara i 526 gości