Mieszka w piwnicy od urodzenia, ciężko chorowała. Karmiciel leczył ją jak umiał. Nie zawsze trafiał z lekami... Nie wszystko się udało, na jednym oczku jest wada, która już zostanie.
Kotenia pomieszkuje w "swojej" piwniczce, ale przesiaduje głównie pod drzwiami czekając na karmiciela. Bo pan, który karmi, również ją głaszcze, drapie za uszkiem. A ona to uwielbia i bardzo potrzebuje. Pieszczocha mruczy z przejęcia i ugniata podłogę łapkami. Ma cudowny charakter.
Kotenia ma już ok. pół roku. Zaczęły się nią interesować kocury. Lada dzień trafi na sterylkę. Ale co potem?

Widziałam ją i głaskałam. Wtedy jeszcze zaflukana, mruczała aż gile wylatywały jej z noska

Bura kotenia z zepsutym oczkiem. Trudny tymczas. Wyzwanie. Jej los leży w Waszych rękach. Czy znajdzie się ktoś, kto się nią zaopiekuje? Chociaż na trochę? Pomogę szukać domu (ogłoszenia, allegro). Więcej nie mogę, chociaż płakać mi się chce, kiedy o niej myślę.
Postaram się pojechać i zrobić jej zdjęcia.