Od kocięctwa przez 6 lat żył sobie spokojnie w ciepłym, kochającym domu. Pewnego dnia, w zeszłym roku pani postanowiła zrobić generalny remont w domu. Po owym remoncie Czarek chyba nie mógł się znaleźć w "nowym domu" i intensywnie drapał świeżo wyremontowane ściany

Pani domu stwierdziła, że ściany są ważniejsze i po 6 latach życia z kotem kazała córce kota się pozbyć


W schronisku ten piękny kot wpadł w depresję - jest tak bardzo podobny do naszego Macieja, który jest już szczęśliwy we własnym domu u Yagutki.
Czaruś odmówił jedzenia, był tak przerażony, że nie dało się go zabrać do weta, wziąć na ręce czy zrobić koło niego cokolwiek. Kot dostawał obłędu, wył z przerażenia, rzucał się w transporterku

Całe dnie spędzał zakopany po kocykiem bądź, już teraz ulubioną, baranią skórą, która stała się jedynym bezpiecznym miejscem dla niego.
Po kilku dniach podawania środków na pobudzenie apetytu które nie podziałały, Czarek musiał przejść na Amytryptylinę by zatrzymać stany depresyjne, by zaczął jeść, jakoś normalnie funkcjonować.
Teraz Czaruś dalej najbezpieczniej czuje się pod swoim "barankiem" ale wychodzi spod niego na posiłki i już można go pogłaskać, podać leki. Ale wciąż bardzo się wszystkiego boi, nie rozumie...
Jest niesamowicie łagodnym i pięknym kotem. Ale jego przyszłość w schronisku wygląda czarno

Proszę uratujcie Czarusia...



