Trafił do Fundacji KOT 27. 12. 2006.
Przyniosła go pani, która karmiła go na jednym z toruńskich osiedli. Orzeszek nie przyszedł w Wigilię na karmienie, a jak przyszedł dwa dni później ledwo chodził. Pani zabrała go do lecznicy, niestety nie zrobiono Orzeszkowi od razu RTG, ale dostał leki. Następnego dnia znalazł się w Fundacji.
Orzeszek jest pięknym burym kocurem. Pani twierdzi, że jest z wiosny 2006, ale ten pełnojajeczny, wielki kocur nie wygląda na nie-cało-rocznego kociaka. Sądzimy, że ma ok półtora roku, ale to potwierdzi nasz Doc.
Wstępna diagnoza weta, który go oglądał zaraz po znalezieniu po wypadku, brzmi [cytuje, żeby nie było na mnie]: `ktoś mu zasadził kopa centralnie w d..`. Mało profesjonalnie wg mnie, ale bardzo prawdopodobnie.
Orzeszek ma niewładny ogon, nie panuje nad zwieraczami, załatwia się pod siebie. Na początku siusiał z krwią, ale teraz już mocz jest czysty, bez widocznego zabarwienia. Wet od powyższej diagnozy dał sie w koncu przekonać, że może jednak zrobimy RTG, ale wykonał tylko jedno ujęcie. Z tego ujęcia nic nie wynika, więc będziemy powtarzać RTG w klinice.
Niestety pewne perturbacje organizacyjne pozwolą to zrobić dopiero pojutrze. Na razie Orzeszek jest zaopatrzony w leki, a co potem, to zadecyduje nasz Doc.
Orzeszek jest cudownym kotem. Przytula się mocno i na widok człowieka głośno mruczy. Bolesne zastrzyki znosi cierpliwie i tylko patrzy na mnie z wyrzutem: `co mi robisz? przecież byłem taki grzeczny i miły`. I dalej jest grzeczny i miły.
Jutro, jak Lidkę przestanie boleć głowa, w wątku pojawią się zdjęcia Orzeszka. Zobaczycie jakie ma cudne, zadziwione pysio.