Ktoś ją wyrzucił do piwnicy.

Była jakiś czas domowym kotkiem, ale najwyraźniej się znudziła. Malutka, chudziuteńka kruszynka płakała pod drzwiami od kilku dni. Moja koleżanka z wielkim sercem dla zwierząt usłyszała płacz, zeszła do piwnicy i znalazła szkielecik obciągnięty burym futerkiem. Ponieważ w domu ma 2 psy i nie mogła kocinki zabrać do siebie urządziła jej domek w piwnicy. Zniosła posłanko, dwa razy dziennie przez 2 tygodnie dokarmiała. Kocinka jest bardzo przytulasta, nie boi się ludzi. Kiedy już złapała trochę ciałka okazało się, że bardzo przeszkadza lokatorom i dozorczyni (bardzo porządna kobieta) dostała polecenie z administracji zlikwidować wszystko.

Kociczka na szczęście jest cała i zdrowa, schowała się na czas pacyfikacji, ale nie wiadomo, czy ktoś jej nie zrobi krzywdy. Trzeba ją jak najprędzej zabrać z piwnicy, bo grozi jej niebezpieczeństwo. Nie mam zdjęcia, ale jest to typowa buraska, jakich wiele.

Jest tak maleńka, że trudno ocenić jej wiek - bo nie wiadomo, czy maleńka bo młodziutka czy maleńka bo zabiedzona. W każdym razie na pewno nie ma więcej niż pół roku. Może ktoś mógłby ją przygarnąć na jakiś czas - a jednocześnie będziemy intensywnie szukać domku. Wiem, że takich biedaków jest mnóstwo, ale to maleństwo jest naprawdę w potrzebie. Ja deklaruję się finansować jedzonko, jeśli tylko ktoś ją weźmie na tymczas. Pomóżmy jej - już tyle przeszła.
