Na miejscu okazało się że to wcale nie jest kociak, ale bardzo chudy zabiedzony ok. kilkuletni kocur, garnący się do człowieka, łaszący i próbujący mruczeć.
U weta kotek dostał antybiotyk, specyfik na pchły, witaminy, wstępnie został oczyszczony ropień. Miał też zrobione zdjęcia rtg (podejrzenie guza...), ale kotek niestety poruszył się i zdjęcia wiele nie wyjaśniły (odnośnie polika)
Teraz siedzi u mnie w łazience a ja nie mam pojęcia co zrobić. Kotek nie chce nic jeść (odwraca się na widok jedzenia a głodny jest na 1000%). Ja sama mam dwa koty ( jeden szczepiony rok, drugi dwa lata temu - ostatnio czytałam że odporność utrzymuje sie 3 lata) i boję się go trzymać. Nie mam warunków - kawalerka 2 koty i TŻ który juz zapowiedział że się wyprowadzi


Najbardziej mnie martwi że on w ogóle nie chce jeść ani pić. CO MAM ZROBIĆ?
Aha a w gabinecie polała się z niego brązowa woda
