A czy kotek mógłby pojawić się u nas po świętach?
Czy to za długo?
Co ja mogę zaoferować. Więc tak : przede wszystkim miłą dziewczynę do towarzystwa
Poza tym kocinek będzie miał u nas to wszystko co ma Krzysia.
Ciepłe ręce, które zawsze przytulą, gdy tego trzeba. Uważną opiekę. Domek niewychodzący. Pod koniec zimy na balkonie zostanie założona siatka. Zakupy robię głównie w Mruczaczy, więc tylko dobre karmy: sucha, lub mokra ( RC, Acana,Animonda, Sanabelle< Miamorek), czasem surowa wołowinka, filet z indyka, kurczaka,jogurt, kefir, biały serek, żołtko.
Kupię większą kuwetkę, lub drugą, by miały WC osobno. Miseczki kotek miałby swoje osobne.
Mam wieeelkie łóżko, więc Krzysia z pewnością odda jego kawałek Nowemu Przybyszowi.
Przystanek dalej mam weterynarza awaryjnego, po drugiej stronie kolejnego. Na kastrację pojedzie trochę dalej, do lepszej lecznicy.
Mieszkanie nie jest wielkie, ale i drapaczek się zmieści. Właśnie licytuję na allegro.
Brudne tyłki wymyję ( chociaż Krzysia po dwóch takich zabiegach sama zabrala się do mycia

), uszka poczyszczę, mizianko na życzenie.
Moja córka nie szarpie kotami, nie nosi ich i nie karmi byle czym. Uświadomiłam ją, że stosowanie się do zasad spowoduje, że kotek będzie z nami długie lata.
Prawda jest taka , że koty robią ze mną co chcą bo wykorzystują moją miłośc do nich
W razie jakichkolwiek wątpliwości, kłopotów: weterynarz i forum.
No i dużo, dużo czułości i mruczanek.
Jesli o czymś zapomniałam, dopytaj, proszę, bo moglam z wrażenia zapomnieć.
Jestem w sumie świeżo zakocona, bo Felusia miałam już jakiś czas temu. Ale wiem, ile zmian w życiu dają koty, ile wnoszą radości i energii.
No i jak wspaniałym są antydepresantem.
Są jakieś nowe zdjęcia?