Dziś razem z mamą berni polowałysmy na kociaka z tego watku:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=52772&highlight=
Bezskutecznie

Mały chorowitek się nie pokazał
Za to od przypadkowej osoby dostałam adres pani Basi ("ona zbiera koty z ulicy, moze ten kot co go pani szuka też tam jest"). Szłam z obawami, że to kolekcjonerka. Żeby dostać się do mieszkania użyłam wybróbowanego kłamstewka-zaklęcia: "dzień dobry, ja z fundacji"

A potem... pełne zaskoczenie.
W mieszkaniu widać oczywiście biedę, ale czysciutko. Kotuchy zadbane i, niestety, potwornie spasione. Pani Basia i Jej mąż to cudowne osoby (uratowali mi zycie herbata z cytryna

), a ponieważ ja nie umiem odmawiać, stąd ten watek
Kotów do adopcji jest 5, dorosłe, piekne miziaki, niekastrowane (na razie

). Dziewczynki dostawały zastrzyki, ale ze względu na obawy przed rakiem opiekunowie zrezygnowali. Maja własny pokoik, by zaden kawaler ich nie "zapylił". Chłopaki mieszkają w drugim pokoiku, a ponieważ sie tłuką (hormony), jesli pogoda dopisuje, jeden z nich wywalany jest na osiatkowany balkon. Opiekunowie marzą, by chociaż chłopców wykastrować, skończą się wtedy awantury i rozdzielanie stada po pokojach. Przydałaby się też zmiana diety

Muszę na spokojnie przeanalizować moje skromne finanse, ewentualnie zostanie Koci Bazarek.
Oprócz tego jest "persik"-staruszek, znaleziony 15 lat temu na smietniku, oczywiście nie do oddania
I Czarnulka znaleziona z popsutym kręgosłupem po spotkaniu z samochodem. Było za późno na operację, gdy w końcu zrobili wszystkie prześwietlenia, zresztą i tak nie byłoby ich stać

Od 2 m-cy mieszka w izolatce, ma kilka razy dziennie zmieniane pampersy, codziennie masowana. Dobre jedzonko dla chorych kotków zawdzięcza osiedlowemu weterynarzowi, który w miarę skromnych mozliwości stara sie pomagać. Od paru dni widac poprawę - Czarnulka ma czucie w tylnych łapkach

Ma zapewniony dozywotni dom u karmicielki
Jej zdjęć nie mam, nie chciałam jej niepokoić. Fotki pozostałych grubasków za moment.