Pamiętacie ten hicior Marylki Rodowicz, chyba sprzed dwóch latek?
Pasuje do niej jak ulał - i chuda i cizia i blond. Przywieziona z interwencji przez Straż Miejską. Zabrana od chorej psychicznie kobiety która "kocha" małe koteczki. Słomka musiała więc rodzić wiele razy

. Do nas trafiła z dwójką pięknych dzieci. Dzieci po zaszczepieniu i odbyciu kwarantanny poszły do dobrego domu, niestety jedno z kociąt już drugiego dnia zaczęło chorować, od razu trafiło do weterynarza. Trzy dni podawania leków, kroplówek, ratowania na każdy możliwy sposób, nie udało się. Weterynarz stwierdził, że kociaka zabił stres. Drugiemu kociakowi nie było nic. Do czasu. Mniej więcej po tygodniu nowy domek odwiózł drugiego kociaka do schroniska z takimi samymi objawami

Kociak ożywił się dopiero przy mamie. Słomka przyjęła go od razu! Z resztą matkuje wszystkim kociętom w schronisku. Niestety dla drugiego maluszka też było za późno. Mimo matczynej opieki trzeba było go uśpić. Kociaki nie były zupełnie małe, były zdrowe, szczepione i po kwarantannie. Weci ich śmierć złożyli na karb stresu i oddzielenia od mamy.
Słomka mieszka teraz razem z Bajaderką. Przyda się jej lepsze jedzonko jakie Czarna dostaje, bo jest bardzo chudziutka i źle odżywiona. Jest nadzwyczaj kochaną kotką, o dziwo kocha ludzi, łasi się, mruczy, wchodzi na kolana. Jest biała i gdzie nie gdzie ma bardzo delikatnie srebrno-popielate łatki. Wielkie, złote oczy patrzą ufnie na człowieka i proszą "zabierz mnie do domu". Słomka jest młodą kotką po strasznych przeżyciach. Została już zaszczepiona, niedługo będzie wysterylizowana.
A tak wygląda nasza Słomeczka:
Może ktoś ma kawałek miejsca dla niej w swoim sercu i w swoim domu???
Zasługuje na najlepszy forumowy dom.