Njapierw sprawy na uczelni, pozniej na drugim kocu miasta rozmowa o prace. Biegne na autbus po zatloczonym chodniku. Po prawej stronie parking samochodowy a tuz za nim ruchliwa ulica.
I nagle slysze " miiiiiii "
Zatrzymalam sie i zaczelam zastanawiac czy dobrze slyszalam.... ale cisza. Na wszelki wypadek, zeby nie przegapic czegos waznego zakicialam... i slysze z wielkim wyrzutem " miiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii". Wtedy zauwazylam , ze kicia przebiega wystraszona spod jednego samochodu pod drugi i gada do mnie. Wyszla na jedzenie i rzucila sie jak wilk. Wtedy udalo mi sie ja wziac na rece.
Wsiadlam do taxowki bo mialam 20 min zeby kota gdzies zostawic i udac sie na rozmowe. W samochodzie zaczely mnie oblazic pchly bo mala miala ich cale stada.
No i tak jade sobie taxowka i nagle wyjechal nam samochod na czolowke, jechal jak debil. Objelam kota, wcisnelam sie w siedzenie mocno i pochylilam glowe....(chyba odruchowo zeby sie nie patrzec). Szyby przelecialy mi nad glowa, ja tylko troche walnelam w oparcie siedzenia przede mna. Taxowkarz mial przod mocno skasowany... a mi sie spieszylo. Wiec wysiadalm z taxowki i na pieszo do fundacji z szrpaicym i gryzacym po rekach kotem. Balam sie ze mi ucieknie tak sie wystraszyla...
Nie wiem jak to zrobilam ale dotaralm na rozmowe o prace... uffff
Koteczka jest obledna! Jest drobniutka, slodka, strasznie mila i skrzeczy jak 2 tygodniowe kociatko


Pozabijalismy pchly, a mala domyla sie z brudu i teraz ma tak przemile futerko, ze szok! Normalnie akasmit



Jakby ktos marzyl o kocie bengalskim to bardzo prosze!




Niedlugo nowe, duzo ladniejsze fotki!