Z pamiętniczka karmicielki

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon maja 21, 2007 11:25

:D :D :D
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67128
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pon maja 21, 2007 11:34

No to gratulacje.
To teraz trzymamy za dobrą pracę dla Ciebie.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8148
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon maja 21, 2007 15:42

:D :D :D :mrgreen:
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon maja 21, 2007 21:03

Gratulacje :D
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro maja 23, 2007 19:59

Prakseda pisze:No to gratulacje.
To teraz trzymamy za dobrą pracę dla Ciebie.


Praca będzie, jeśli się samozatrudnię. Żeby się samozatrudnić, muszę uruchomić działalnośc gospodarczą. A żeby ją uruchomić, muszę wystąpić o dotację. Żeby ją otrzymać, muszę ukończyć kurs II stopnia. A żeby ukończyć kurs II stopnia.... :lol:

Pierwszy krok jednak już zrobiłam i mam nadzieję, że uda się też wykonać dalsze. Nie ruszyłabym z miejsca, nie mogłabym nawet o tym pomarzyć, gdyby nie pewna Wspaniała Osoba z forum... Ja i koty zawdzięczamy jej bardzo wiele. Ale o tym w swoim czasie :wink:

Na razie, jeszcze incognito, chciałam Jej bardzo mocno podziękować za to, co dla nas zrobiła i nadal robi! Jak też za ciągłą mobilizację do dalszych działań! <brak odpowiedniej ikonki...>


A Wam jeszcze raz dziękuję za kciuki i gratulacje. Najbardziej podobały mi się te:
varia pisze:
jola.goc pisze:Jak tak dalej pójdzie, to dam nura razem z nimi przez okno :twisted:

:ok: :ok: :ok: :ok: :ok:

Podziałały na mnie wybitnie mobilizująco, budząc ducha przekory. Dziękuję Ci, Variu! :lol: :lol: :lol:

---

jola.goc

 
Posty: 1738
Od: Śro mar 31, 2004 13:25
Lokalizacja: dolny Górny Śląsk

Post » Czw maja 24, 2007 7:11

To ja tez forumowo gratuluję Joli.
Kciuki trzymam dalej.
I dziękuję tej anonimowej-incognito i przepraszam, że się nie wywiązałam :oops:
Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Czw maja 24, 2007 15:09

/23. 05. '07; Jak śpią Zające/

Weekend zapowiadał się ciężko. Każdego dnia pobudka wcześnie rano i całodniowy wyjazd na ostatnie szkolenie, połączone z egzaminem. Dlatego postanowiłam zrobić wszystko, by choć piątkowy wieczór w całości móc poświęcić na przygotowania i naukę. I jeszcze na dodatek się wyspać.... Do kotów zewnętrznych poszłam po południu. Wewnętrznych nie wypuściłam w ogóle, by nie ryzykować sytuacji, że do rana będę czekać na powrót któregoś. Na przykład Zajączka, mającego wybitną tendencję do spóźnień...

O 3 w nocy, wobec nieprzyswajalności dalszej wiedzy i rozpaczy spowodowanej świadomością, że zostały mi niespełna cztery godziny snu, postanowiłam udać się na zasłużony, acz krótki spoczynek. I wtedy dotarło do mnie z całą wyrazistością, że nie ma Zajączka... Nie było go już parę godzin wcześniej na kolacji. Do tej pory musiałby juz zgłodnieć i się ujawnić. W końcu bez przerwy mnie molestuje o jedzenie :roll:

Kilka razy przeszukałam całe mieszkanie. Nie ma. Czyżby wymknął się, gdy wynosiłam jedzenie kotom okołoblokowym? Trudno, idę spać, mam to w nosie. Jednak wizja Zajączka siedzącego do wieczora na oknie, po jego rannym powrocie z eskapady, nie daje mi zasnąć. Dwie dodatkowe wizje – Zajączka w piwnicy i Zajączka na korytarzu obok wycieraczki ulubionego :love: sąsiada, gdy ten akurat wychodzi i stawia na niej swą stopę – podrywają mnie na równe nogi :strach: Zakładam bejsbolówkę do piżamy i z latarką w ręce przeszukuję klatkę schodową aż po sam strych, potem kilka razy obchodzę wszystkie piwnice, na koniec krążę dookoła bloku i przeszukuję krzaki. Nie ma, Zajączek zapadł się pod ziemię.

Cóż, przynajmniej zdobyłam pewność, że żadnego wałeczka na wycieraczkach też nie ma :roll: I tak pocieszona, próbuję znów zasnąć... Z płytkiego snu wyrywa mnie łomot drabinki o ścianę. Wrócił. Zbieram wszystkie siły, żeby zwlec się z łóżka i otworzyć mu okno. To nie Zajączek. To stołujący się przy bloku kocurek wpadł zaglądnąć, co porabiamy. I tak jeszcze dwa razy... :twisted:

Na dźwięk budzika otwieram oczy z uczuciem, że w ogóle nie spałam. Parę minut przed wyjściem postanawiam zajrzeć jeszcze za Zajączkiem do szafy, z której wczoraj wczesnym wieczorem wyciągałam kurtkę. Mimo iż dobrze wiem, że nie może go tam być, bo już dawno awanturowałby się, żeby wyjść, szczególnie na dźwięk misek, gdy wszystkie koty jadły. Zanurzam rękę głęboko i lawiruję na oślep pomiędzy ciuchami leżącymi w workach a zwisającymi z wieszaków. Futerko. Nie noszę futerek. Futerko z zajęczymi uszami. To musi być to. Łapię je i wyciągam całego Zająca. Patrzą na mnie zaspane, nieprzytomne oczy, pytające: “Gdzie ja jestem? Co się stało? 8O A tak mi się dobrze spało...”
Ochota, by zrobić z niego pasztet zajęczy, pod wpływem tego spojrzenia przeszła mi dość szybko. Nawet dałam mu jeść! I nawet udało mi sie zdążyć na pociąg! :twisted:

Po drodze przypomniałam sobie, że Zajączkowi zdarza się zapadać w twardy sen, graniczący wręcz z letargiem. Często tak zasypia na blacie stołu w kuchni, na samym jego brzegu. A dziś była straszna burza. Jak zawsze, starałam się trzymać okno jak najdłużej otwarte, by napawać się jej pięknem i grozą. Gdy z nieba lała się już rzeka wody, gdy wysiadł prąd i wszystko wskazywało na to, że następny piorun strzeli dokładnie w moje okno, przezwyciężając strach, podbiegłam, żeby je zamknąć. I wtedy, na zewnętrzym parapecie, tuż obok drabinki, zobaczyłam zwiniętego w kłębek, chrapiącego w najlepsze Zajączka. Znów był bardzo zdziwiony i niezadowolony, że go obudziłam!


----

jola.goc

 
Posty: 1738
Od: Śro mar 31, 2004 13:25
Lokalizacja: dolny Górny Śląsk

Post » Czw maja 24, 2007 15:27

Zajączek rozbrajający!
Opowiastka urocza.


Też uwielbiam burzę.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8148
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pt maja 25, 2007 18:18

Dziewczyny, Joli wysiadł bojler. Nie ma ciepłej wody, ręce czerwone od zimnej. Może coś pomożemy. Zbiórka, fanty. Jolu, napisz coś na temat bojlera, jaki typ potrzebny itp. informacje.
Moje koty za TM: Gaja - 4 lata; 21.09.2009 Bobik - 8 lat; 16.08.2018 Myszka - 14,5 lat; 17.01.2020 Szymek - 19 lat; 07.05.2021 Kuba - 17 lat; 28.03.2022

Koty z Opola pod moją wirtualną opieką: Skarbinka - 16.02.2010 Maskotka - 22.10.2010 Fatimka - 01.11.2010 Irenka - 29.06.2012
Roki - 16.08.2012
Henio ze Szczecina - lipiec 2022
Bibi - 17.08.2022

Szymkowa

 
Posty: 4658
Od: Pon lis 21, 2005 17:06
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Pt maja 25, 2007 18:56

Obrazek

carmella

 
Posty: 15616
Od: Nie lut 29, 2004 14:46
Lokalizacja: Podbeskidzie

Post » Sob maja 26, 2007 15:07

Szymkowa pisze:Dziewczyny, Joli wysiadł bojler. Nie ma ciepłej wody, ręce czerwone od zimnej. Może coś pomożemy. Zbiórka, fanty. Jolu, napisz coś na temat bojlera, jaki typ potrzebny itp. informacje.


Jolu Szymkowa... dziękuję :oops:

Tylko że... ja nie znam się na tych sprawach, dotychczas miałam bojler gazowy, który "odziedziczyłam" po poprzedniej, zmarłej lokatorce mieszkania. Byłam z niego bardzo zadowolona, bo zużywał mało gazu - nauczyłam się tak pobierać wodę, że dyżurny płomyk wystarczał, by ciągle była ciepła. Niestety... bojlery mają mocno ograniczony czas eksploatacji. I są horrendalnie drogie :cry:

Myślałam o zwykłym junkersie, pewnie taki też by się nadawał. Ale... sprawdziłam ceny w necie. Nie są wiele tańsze od bojlerów. Nie ma szans, bym uzbierała taką kwotę. Nawet używane na allegro kosztują dość dużo, a dochodzi ryzyko, że coś może być nie tak, zwłaszcza że się na tym nie znam. No i trzeba by jeszcze doliczyć koszty przesyłki i instalacji...

Z drugiej strony wiem, że przy tej ilości kotów i moją alergią (po wpływem zimna pęka mi skóra na zgięciach dłoni) nie poradzę sobie na dłuższą metę bez ciepłej wody.

Sytuacja patowa, szczególnie że kończy mi się zasiłek, jak też zlecenie, z którego ostatnia wypłata znów pójdzie w całości na ostatnią ratę za prąd + aktualny rachunek). Dzięki Waszej pomocy mam pieniądze na bieżące zakupy związane z kotami. W tej chwili staram się uzbierać - a z tym już jest problem - na duży wór suchego i żwirek, bo mi się skończyły. I dużą butelkę Frontline'u, bo kleszcze atakują bez umiaru.

I tak to wygląda - dla nas najważniejsze jest teraz przeżycie najbliższych miesięcy, zanim zacznę, mam nadzieję, normalnie zarabiać. Nie ciepła woda, mimo że jej brak może znacznie to przeżycie utrudnić. Ale co zrobić...

----

jola.goc

 
Posty: 1738
Od: Śro mar 31, 2004 13:25
Lokalizacja: dolny Górny Śląsk

Post » Nie maja 27, 2007 10:21

Jolu,
dowiedz się u fachowca jakie rozwiązanie w sprawie ciepłej wody będzie dla Ciebie najlepsze. To pierwszy, b. ważny krok. Ja poproszę forumowiczów o pomoc, ale trzeba coś konkretnego napisać. Bardzo Cię o to proszę.
Moje koty za TM: Gaja - 4 lata; 21.09.2009 Bobik - 8 lat; 16.08.2018 Myszka - 14,5 lat; 17.01.2020 Szymek - 19 lat; 07.05.2021 Kuba - 17 lat; 28.03.2022

Koty z Opola pod moją wirtualną opieką: Skarbinka - 16.02.2010 Maskotka - 22.10.2010 Fatimka - 01.11.2010 Irenka - 29.06.2012
Roki - 16.08.2012
Henio ze Szczecina - lipiec 2022
Bibi - 17.08.2022

Szymkowa

 
Posty: 4658
Od: Pon lis 21, 2005 17:06
Lokalizacja: Warszawa - Żoliborz

Post » Nie maja 27, 2007 19:44

Celinka >>>
Kitka [*]

Hana

 
Posty: 10145
Od: Pon lut 04, 2002 15:36

Post » Pon maja 28, 2007 1:26

Szymkowa pisze:Jolu,
dowiedz się u fachowca jakie rozwiązanie w sprawie ciepłej wody będzie dla Ciebie najlepsze. To pierwszy, b. ważny krok. Ja poproszę forumowiczów o pomoc, ale trzeba coś konkretnego napisać. Bardzo Cię o to proszę.


Spróbuję się dowiedzieć czegoś konkretnego. Najpierw jednak muszę się dowiedzieć, skąd się bierze fachowca i ile taki fachowiec bierze...
Jestem Ci bardzo wdzięczna, Jolu, za stałą troskę o nas i gotowość niesienia pomocy w każdej sytuacji.

Carmello, Hano, Dakoto - Wam pięknie dziękuję za piękne aukcje na bazarku! Dziękuję wszystkim Licytującym.

Bombie dziękuję za paczuszkę z "wkładką".

Jak zawsze jesteście niezawodni, niesamowici i po prostu kochani! :1luvu:

---

jola.goc

 
Posty: 1738
Od: Śro mar 31, 2004 13:25
Lokalizacja: dolny Górny Śląsk

Post » Czw maja 31, 2007 18:57

Carmello, Carmelko, Carmelciu! - dziękuję Ci za wpłatę "na koty, kotki, koteczki" :)

Dziękujemy bardzo! :aniolek:

---

jola.goc

 
Posty: 1738
Od: Śro mar 31, 2004 13:25
Lokalizacja: dolny Górny Śląsk

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Anna2016, Fatka, jolabuk5, Marmotka, Meteorolog1 i 100 gości