Dzis podawalam malej leki, wcale sie jej to nie podobalo.(nie dziwie sie
) Pyszczek od nich ma teraz niefotogeniczny, ale odnosze wrazenie ze oczka juz sie poprawily od wczoraj, jeszcze ma zatkany nosek i cos z niego leci....Uszy nio niestety troche to potrwa zanim sie swierzba pozbedziemy.
Ma klopot z sierscia. Strasznie sie z niej sypie. Nie wiem czy to wynik stresu czy okres linienia. Probowalam ja wyczesac ale idzie mi to ciezko bo sie wierci i nie zabardzo chce byc czesana mimo ze przez moment sobie na to pozwolila... A siersc ma taka ze fruwa po calym pokoju i jeszcze musialam odkurzaczem siebie potraktowac tak mnie podczas czesania opadla.
I to nie jest tak ze ona jest calkiem glucha. Jak wlaczylam odkurzacz to zwiala do kata. Jak pies sie dobija do drzwi to slyszy....Wiec to jest tak ze slyszy bardzo glosne dzwieki ale cichych nie. Chociaz te glosnie w jej mniemaniu sa jak ciche, wiec nie zawsze reaguje odwrotem. Powiedzialabym ze slyszy wybiorczo.
Martwi mnie ta siersc. gdyby polubila czesanie to latwiej by bylo mi ja doprowadzic do porzadku, ale ze nie lubi i te 5 minut to juz jest max. na jakie mi pozwala.
Ona mnie przestanie lubic bo zamiast ja miziac to ja jej grzebie przy pysiu uszach i oczach jeszcze jakims potworem jezdze po grzbiecie...