Dziś ujrzałam z okna niewesoły widok - ze starej bandy nikogo (Milu i Uszatek znaleźli domy, Dyzio i Romuś przebywają raczej na naszej posesji), za to nowe nabytki. Dorosła kotka-krówka i dwa około czteromiesięczne kotki (też krówki). Dziwne, bo jedno z kociąt dużo grubsze od wychudzonej mamy i braciszka i jakby większe. Spałaszowały, co przyniosłam, a ja mam problem.
Chciałabym wysterylizować kotkę, ale tu moja wątpliwość. Gdy kotka dojdzie do siebie, wróci bez problemu do otoczenia, które zna? Co z małymi, stresuje mnie zwłaszcza to jedno z kociąt, które jest grubsze - czyżby młoda kotna koteczka?
Jak to przeprowadzić? Jak wysterylizować kotę bez narażania własnych futer? (wystarczy zamknięty pokój?). Nie wiem, czy nie jest na coś chora. Napiszcie, jak to wszystko zrobić, na co uważać?
Dodam tylko, że mieszkam w mieszkaniu, nie mam odpowiedniej piwnicy, a Goya jeszcze nie szczepiona. Jednocześnie zależy mi na czasie, bo kota pewnie już gotowa do jesiennego miotu.
