I tu zaczyna się problem - przez parę dni czyhałam przy kuwecie, żeby złapać sioo. Bez rezultatu. Gutek jest wstydliwym kotkiem i załatwia się, kiedy nikogo nie ma w pobliżu.
A odkąd siusia po całym domu, kompletnie nie mogę go namierzyć.

Wczoraj wstawiłam do łazienki kuwetę i siedziałam z nim cierpliwie parę dobrych godzin dopoiwszy go wcześniej. To samo dzisiaj - miałam dyżur łazienkowy od 11.00 do 18.00. I nic! Dłużej nie mogłam z nim siedzieć - mam też inne obowiązki, no i zdaje mi się, że mocz do badania powinien być "świeży".
I tu moje pytania:
1. czy sioo złapane wieczorem nadaje się do badania następnego dnia rano?
2. Czy istnieją inne metody pozyskania moczu - np. bezpośrednio u weta? (to ostateczność).
Pomóżcie mi proszę, bo jest coraz gorzej...
