Witam po przerwie... pozdrawiamy z Cardiff
Zycie nas zmusilo do emigracji i wcale nie zalujemy, poki co, w kazdym razie. Poczatki byly ciezkie, bo bylismy tu sami, bez kociastych, ale wytrzymalismy tylko miesiac i po nie pojechalismy. Na granicy oczywiscie przezylismy maly wstrzas, kiedy sie okazalo, ze wylecialy mi z glowy szczepienie na kleszcze i odrobaczenie. Na szczescie skonczylo sie jedynie wizyta u francuskiego veta i spedzeniem nocy w hoteliku. Powrot do Polski bylby troszku bolesny
Koty sie juz zaaklimatyzowaly. Ganiaja sie jak goopie, bo w koncu maja gdzie
Przesylam zdjatka, tak dla przypomnienia (a co by nie bylo zapytan o ciaze Lestatowa, przesylam zdjecie w pozycji wyprostowanej )
a jak tam rodzinka Lestata, bo sie dopytuje?