
zdjęcie na 2 stronie w wątku z kotów
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=47500
w poniedziałek jedziemy z nią do weterynarza, żeby przeprowadzić sterylke, zaleczyć oczka i zobaczyć czy poza tym wszystko w porządku.
Jest dosyć płochliwa, ale przy odrobinie cierpliwości przyzwyczaja się (przede wszystkim do głosu-trzeba do niej mówić jak się idzie to profilaktycznie zawsze syknie ale jak się do niej coś powie to się uspokaja i łasi).Do nas już przychodzi daje się głaskać i widać, że strasznie potrzebuje czułości


Piszę z nadzieją, że ktoś ją pokocha i znajdzie się dla niej domek gdzie doświadczeni kociarze poradzą sobie z jej częsciowo dziką naturą. Na pewno potrafi się odwdzięczyć za serdeczność i dobre serce, czułością i delikatnym mruczeniem (jest bardzo cicha).
Jeśli chodzi o kontakty z innymi kotami to do tej pory żyła na dworze więc ma kontakt z innymi zwierzętami. Widziałam ją parę razy w towarzystwie kocura, który chyba jest ojcem małego kotka, i jest spokojna.
W tej chwili wygląda odrobinę nieszczęśliwie, ale myśle, że po leczeniu i znalezieniu domku rozkwitnie

Synek Boruta

Ps.Właśnie mi Dopeman napisał, że ledwo postawił transporter na ogrodzie, żeby się przyzwyczaiła przed weterynarzem, a ona weszła do niego od razu. A Boruta leży sobie w domku na krześle.
Proszę was pomóżcie znaleść dla niej domek
