No pieknie, czyjaś Ty mała? wcześniej jej nie widziałam, znam okoliczne koty. I już wtedy w myślach zaplęgło się przeczucie...
Nie ma mowy, już nie mogę zabrać ani pół ogona więcej-rozum starał się zachować po rozumowemu czyli racjonalnie. Z ciężkim sercem postawiłam mała na ziemi. czekaj mała zaraz twój domek zauważy że zniknęłaś przed śniadankiem i przyjdzie.
Ale za godzinę mała nadal na parkingu, za dwie to samo, za trzy wspina się łobuziak na drzewa a domku ani widu ani słychu.
Przy czwartej nie wytrzymałam, poszłam, zabrałam na ręce i poszłam się rozpytywać komu zaginęła taka słodka kicia. Pytałam w pobliskich blokach, pracowników którzy tam mieszkają, w sklepie... nic... nikt do małej się nie przyznawał.
A ona słodka mrucząc zasnęła mi na rękach.
Zamknęłam ją w starym archiwum gdzie nikt nie zagląda, w tajemnicy przed szefem, który uważą że koty to największa zaraza, którą należy tepić wszelkimi sposobami (on je rozjeżdza


Jest prześliczna. Tygryska z wyraźnymi pręgami, futerko złotawe, z rudymi refleksami, na szyi biała krawata i plamka rudego z wyraźnym rudą pręgą. Ma może 4 miesiące i najdłuższy na świecie ogon

W sklepie powiesiłam już ogloszenie o znajdce, ale gdzieś podświadomie czuję że nikt sie nie odezwie.
W ostatnich trzech tygodniach dorobiłam się czwórki kociąt z mamą (Lusia z Lusiatkami), dwóch kociąt ze śmietnika (Filip i Filipinka,które narazie sa na kwarantannie u Carmelli). To tylko trzy ostatnie tygodnie!!!!
Dzisiaj jadę po trzy kociąta i mamę (na szczeście dzięki Formice jest dla nich domek tymczasowy).
Nie liczę że ktoś zabierze ją na tymczasowy, bo wiem że wszyscy już przepełnieni. Chyba że jednak, to chętnie oddam.
Proszę Was tylko o kciuki żeby mnie z domu dzis nie wyrzucili.
przecież nie mogę jej tu zostawić.
Rozum i zdrowy rozsądek już dawno mnie opuściły.
W poniedziałek sobie wykrakałam kiedy dowiedziałam się o kocietach na śmietniku, że jaki poniedziałek taki caly tydzień
