dzisiaj zarejestrowałam się na forum, gdyż od kilku dni jestem właścicielką ślicznego rudego kota.
Jego historia nie jest jednak wesoła:
O kocie, który próbował latać...
We wtorek późnym wieczorem naprzeciwko mojego okna wylądował kot. Niestety nie było to miękkie lądowanie... zwierzak spadł z dziewiątego piętra na bardzo twarde podłoże. Kiedy moja mama pobiegła szukać właściciela ja próbowałam uspokoić przerażonego i przeraźliwie miauczącego kociaka. Sprawa wyglądała poważnie - ciężki oddech, duszności. Właścicielka, która przybyła na miejsce nie chciała jechać ze mną do lecznicy. Taksówkarz gnał jak szalony, a ja modliłam się, żeby nie było za późno na pomoc.
Lekarz skontaktował się z właścicielką, przedstawił jej sytuację i oszacował wstępny koszt leczenia na kilkaset złotych. Kobieta zrezygnowała z ratowania kociaka. Zdecydowałam się pokryć koszty leczenia i adoptować kota.
Kot dostał zastrzyki przeciwwstrząsowe, niestety rtg wykazał odmę. Trzeba było szybko ściągnąć powietrze z płuc - udało się - zwierzak zaczął oddychać z wyraźną ulgą. Dalsze oględziny nie wyglądały dobrze: co najmniej dwie kończyny są w kilku miejscach złamane. Złamania są otwarte. Lekarz oczyszcza rany. Pozostało nam tylko czekać czy zwierzę przeżyje.
W tej chwili szanse na przeżycie są bardzo duże. Jednak kot musi przejść skomplikowaną operację złamanych kończyn. Koszt samej operacji jest bardzo wysoki aż 1900 złotych. Nie przeprowadzenie operacji oznacza konieczność uśpienia.
Zdecydowałam się ratować kociaka - w końcu spadł mi z nieba...
Jest to dla mnie bardzo duża suma i samej trudno mi będzie ją zebrać. Jeżeli ktoś z Was lub Waszych znajomych chciałby pomóc to będę bardzo wdzięczna za każdą złotówkę. Pieniądze można wpłacać na moje konto:
Magdalena Mentrak, nr konta: 93 1140 2004 0000 3202 3077 0030
Można też zostawić pieniądze w Lecznicy OAZA na ul. Bellotiego 1/8. To zaprzyjaźniona lecznica, która pomaga mi w zebraniu funduszy na leczenie. W takim przypadku proszę zaznaczyć, że chodzi o leczenie rudego kotka i podać moje nazwisko.
Załączam zdjęcia kotka i opis jego stanu w momencie przyjęcia do lecznicy.
W tej chwili kociak jest po pierwszej operacji, a dzisiaj ma się odbyć druga. Wczoraj go odwoedziłam - czuł się dobrze, mruczał i rozglądał się dookoła. Stał się maskotką lecznicy - każe się głaskać 24h/dobę

Z góry dziękujemy za pomoc. Pozdrawiam serdecznie, Magda
"(...)Odma opłucnej. Złamanie wieloodłamowe lewej kości piszczelowej, złamanie gruzowe nasadowe i przynasadowe dalszej lewej kości ramiennej, złamanie nasadowe prawej głowy i szyjki kości udowej. Urazy ortopedyczne wymagają skomplikowanych operacji.(...)"



