Postanowiłam otworzyć nowy wątek dla moich kociastych. Poprzednich, o Meli i Matyldzi, nie mogę jakoś kontynuować:
Tyldzia http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=41183&highlight=
Obie: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=17798&highlight=
Wczoraj pojawiła się w domu Emisia - kocinka z piwnicy z Koła, ze stadka, którym opiekuje się Jana. Z tych wątków:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=42823&highlight=
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=44187&postdays=0&postorder=asc&start=0
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=43579&start=0
Pozostałe kociny wciąż czekają na domki!
Miśka jest maleńka - ma 6 tygodni, ale trzeba było ją zabrać od mamy, bo rodzeństwo zaczęło chorować na koci katar. Z piwnicy wybrałyśmy się wprost do weta, kocinek został obejrzany, obmacany, wypryskany świnstwem na pchły, a że węzły chłonne nieco powiększone - dostała unidoks.
Nie pamiętam wiele z tej wizyty, bo byłam w lekkiej panice i histerii. Ogólnie stwierdzam, że wraz z kolejnymi kotami bynajmniej nie przybywa mi rozsądku ani wynikającego z doświadczenia spokoju. Wręcz odwrotnie Byłam równie zestresowana, co mała, a nie wiem, czy ona nie wykazała się większą odwagą
W domu kocinek zwany (przynajmniej roboczo) Emisią trafił do łazienki na kwarantannę. Oswajamy się nawzajem Postęp widać z każdą godziną. Co prawda, jeszcze syczymy jak jadowity pers, kiedy to wielkie coś, co tak dziwnie sepleniąco przemawia wchodzi do łazienki, ale po chwili szalejemy z piórkami i innymi fantami, rozsianymi po podłodze. Uwielbiamy głaskanie pod bródką. Niedawno raczyłyśmy nawet mruczeć przy miziankach.
Zdjęcia, kiepskie, co prawda, bo kiepskie, ale zawsze :
Reszta w telegraficznym skrócie - Melasia na wszelki wypadek syczy.
Siusiu i kupale trafiają pieknie do kuwetki. Mleczko dla kociąt jednak dobre jest. Woda chyba nie bardzo.
A propos kuwetki - malutek przy załatwianiu się miauczy nieustająco. Nie wygląda na to, żeby coś jej dolegało. Po prostu przed wejściem do kuwetki włącza syrenę, oznajmiając, że właśnie robi coś bardzo ważnego, i wyłącza po wyjściu.
Pędzić na sygnale do weta? Nigdy nie miałam jeszcze tak maleńkiego kota, więc nie wiem