marinella - jeszcze raz dzięki za pomoc
Okazało się, że łapanie kota wcale nie jest łatwe. A złapanie konkretnego kota jest chyba niemożliwe. Szczególnie gdy ma się kocią rodzinę, która trzyma sie razem, chce się złapać nieśmiałą siostrę (własnie ta ma chorą nogę, dodatkowo jak się okazało ciężarna), a do klatki albo włazi ciekawski brat, albo rozsądna matka wyciąga przynętę bokiem.
Po prawie tygodniu "polowań" złapała się Matka, "główny producent". Matka w tym roku już raz się okociła, cztery maluchy pewnego dnia zniknęły

. Zajęliśmy się więc kompleksowo Matką. Kota już po sterylizacji (aborcyjna niestety, 6). Wet (Wielkie Dzięki dla Najlepszej Pani Weterynarz w Tym Mieście

) nie chce Kotki wydać od czwartku

, ale podobno jutro już ją dostaniemy (Pani Wet będzie przychodziła robić zastrzyki). Kotka więc narazie przebywa w "szpitalu" (w klateczce pożyczonej od Marinelli). Istniało podejrzenie chorych nerek - zrobiliśmy badanie krwi i wyniki na szczęscie są dobre.
Kotka ogólnie bardzo spokojna, przyjaźnie nastawiona, nie sprawia problemów. Strasznie tylko się biedactwo zestresowało tym wszystkim, chociaz staramy się jej naprawdę oszczędzać wszelkich powodów do stresu. No i szukamy domku dla Kotki, może ktoś ją zechce.
Jeśli chodzi o Kotkę-Córkę z chorą nogą - trochę się poprawiło, może przejdzie. Ale Kotka chyba się zdążyła okocić jakieś dwa dni temu. Pod blokiem postawione zostały domki dla kotów, maluchy są prawdopodobnie tam (lepiej niż gdzieś w krzakach). Koty tu są regularnie dokarmiane, nie mają źle. Niestety jak tylko dzieciaki wyczają, że znów sa maluchy w budkach, zaraz zacznie się wyciąganie i pewnie kotki znikną tak jak poprzednie

.