Lemuś trafił do przytuliska jakieś 2 - 3 miesiące temu. Efekt pseudohodowli, mama persica, nie miał szczęścia, nie przypomina persa. Hodowca porzucił go w potwornym stanie. Nie poznał normalnego życia, bo cały czas był w izolatce, najpierw z ciężkim katarem, potem z żółtaczką. Później, kiedy wydawało się, że może wreszcie będzie lepiej, znowu zaczęło być gorzej. Badania krwi i testy - białaczka. Lemuś dopóki jest w przytulisku nie opuści izolatki. Na dzień jest w wolierze na zewnątrz, w nocy w osobnym pokoju. Smutne było jego króciutkie życie. Lemuś będzie leczony interferonem, to jego jedyna szansa. Jest cieniem kota. Jedno oczko przesłonięte mgiełką, znowu zaczęło się paskudzić. Dzisiaj chodził trochę po ogródku, wylegiwał się w słońcu. Jest słaby, ale bardzo chce żyć. Potrzebujemy dużo pozytywnych, forumowych myśli.
Tak wyglądał w marcu:


Potem miał lepszy moment:


Dzisiaj, w słońcu, przez chwilę szczęśliwy:



