

Zatem od początku...
W sobotę 18 marca agis zawiozła m.in. Beatę i moją skromną osobę do schroniska w Józefowie, gdyż Beata chciała przygarnąć kota, najlepiej czarnego, po kastracji lub sterylizacji.
Po wejściu na teren kotów najpierw ściągnęłyśmy z dachu woliery czarnego kocura z wysunietym języczkiem, a potem Beata krążyła pomiędzy wolierami, głaskała inne koteczki i się zastanawiała, co wybrać. Wszystkie kotki bardzo się jej podobały, ale ciągle wracała do "jęzorka".
Oczywiście nikt nie umiał nam nic powiedzieć o żadnym z kotów

Jak już dowiedziałyśmy się, że niczego się nie dowiemy, wróciłyśmy z pracownikiem schroniska do woliery i własnym okiem dokładniej przyjrzałam się podogoniu "jęzorka", który ciągnął Beatę jak magnes - uznałam, że jest wykastrowany albo wyjątkowo słabo obdarzony przez naturę

Beata wahała się, wahała, ale mówi: Trudno, biorę!
Wizytę u weta miała już umówioną, stwierdziła, że najwyżej tam się wszystkiego dowie, ale ten kot tak strasznie jej się podoba....

Kocur nie chciał się zapakować do transporterka. W końcu udało mi się z pomocą pracownika schroniska uwięzić kota

U weta wyszło, że kot jest wykastrowany, ma ok. 5-6 lat, zęby w kiepskim stanie i pięknego świerzba

Drapał przy czyszczeniu uszu i obcinaniu pazurów, ale umie też się przytulać i mruczeć. Beata zakochała się w nim od razu i już jej tak zostało

Dostał imię Rademenes

Jest puszysty, czarny jak noc bez jednego białego włoska, ma piękne złote oczy i widać na pierwszy rzut oka, że to "mężczyzna"

Wzięty na ręce zawzięcie barankuje brodę trzymającego, przytula sie, mruczy i jest cały szczęśliwy. Uwielbia leżeć na kolanach i jest cudownym kontaktowym kotem.
Dziś rano byłam u nich w domu i zrobiłam parę zdjęć

Cdn.