jestem ZŁA !!!
rozmawialam dzis z wolontariuszka - z tego co mowi , nie ma absolutnie na co liczyc ze strony schroniska
nikt sie kotka nie zajmie, nikt nie bedzie niczego zakraplał i wogole zawracal sobie nia glowy (wolontariuszka dojerzdza raz na 2 tyg wiec tez nie ma jak i z tego co mowila juz podobne historie opieki na odleglosc i sponsorowania konczyly sie fiaskiem - nawet jak leki byly zakupione to nie bylo rak ktore by to zrobily

)
Wyjscie jest jedno - kotka MUSI miec dom
Sprawa wyglada tak: - ja place za leczenie, wterynarza , lekarstwa itd
jestem ewentualnie w stanie ( po duzej reorganizacji wlasnego domu i upchniecia 1 swojego kocura u znajomych) wziasc te kotke na chwile - na okres leczenia
Tylko na okres leczenia i nie dłużej!!!
Nie wiem jak potem ta kotka przezyje powrot do schroniska, nie wiem jak JA przezyje rozstanie z nia wiedzac ze nie trafia w dobre rece a znow tam
Wolalabym tego uniknac - ze wzgledow organizacyjnych, emocjonalnych i stresujacych (dla kotki i niewatpliwie dla mnie tez)
Prosze jeszcze raz o pomoc w znalezieniu jej domu! Obiecuje oddac koteczke w pelni zdrowa, wolalabym tez zeby leczenie juz odbywalo sie u nowego jej wlasciciela (zeby nie rzucac kotki po domach) - jak juz mowilam , oczywiscie na moj koszt
pozdrawiam!!!! i licze ze jaoks sie to rozwiaze.....