Ubiegłam moją mamę . Tak, to jest ta Milusia Anki. Jestem właśnie w trakcie zapoznawania się z jej historią...
Przygarnięta wczoraj Milusia pomieszkuje w moim pokoju. Na razie pozwiedzała dokładnie wszystkie moje półki, przebiegła się po jednej części mieszkania. Na razie siedzę sama w domu (wszyscy gdzieś z rana wybiegli), więc po wstępnym spotkaniu z Tygrysem (naszym kocurem) jeszcze nie było pierwszego kontaktu z psami.
Teraz siedzi na odsłoniętym oknie, patrzy na zewnętrzny świat i łapie śnieżki. Znaczy próbuje złapać . Oczywiście się jej to nie udaje, skoro ona na parapecie, a śnieżki za oknem...
Zdecydowanie jest piękna. Wdzięczna i spokojna (choć czasem śpiewająca cichutko). I wysokogórska . Brak chwilowych większych szkód (są wstępne, akceptowalne ), ale nocą czułabym się pewniej, gdyby jednak rezydowała na podłodze
Wieczorem prawie opanowała moje łóżko! Położyła się przed poduszką (czyli na miejscu moich pleców) i nie chciała mnie wpuścić... Jakoś udało mi się ją przekonać, że obie się na tej połówce łóżka nie zmieścimy...
Już miziała moją mamę, do mnie odnosi się z rezerwą, ale nie mam jej tego za złe. Je wszystko, co się jej poda, aczkolwiek po troszeczku. Teraz właśnie dokańcza śniadanko. O, wróciła na parapet... A tam tak ciekawie...
Pozdrawiam, przekazuję śpiewny miauk od eMilki