Nie, to nie film. To moje życie. Opowiem Ci, posłuchasz?
Półtora roku temu. Przyszedłem na świat. Mówili, że jestem piękny. Jedyny. Wyjątkowy. Oryginalny. Chłopiec trikolorek. Podsłuchałem, że to przepustka do lepszego świata. Do świata, gdzie jest mój Duży i Duża, ciepło, pełna miseczka, zabawy i miłość. Dużo miłości. Że będę zdrowy, szczęśliwy, że będę miał wszystko co jest potrzebne by być w kocim raju na ziemi.
Tak było…
ON. Zło. Bił. Bił mocno i kopał mnie. Nie rozumiałem, nie wiedziałem dlaczego. Przecież mówili, że jestem piękny, że każdy się zakocha. Dlaczego? Bił, kopał tak mocno i długo, nie przestawał. Tak bardzo bolało, mój ogonek. Zamknąłem oczy. Chciałem by przestało boleć, chciałem już nic nie czuć.
Uratowali mnie dobrzy ludzie, gdyby nie oni…
Od 19 stycznia 2006 roku zamieszkałem w schronisku. Nikt poza personelem nie wiedział o moim istnieniu. Już nie byłem piękny. Ratowali mnie.
Składali mój złamany ogonek, leczyli.
Nadszedł ten dzień. Mówili, że teraz inni mnie zobaczą, że jako pierwszy znajdę dom, bo jestem taki piękny. Ale tak się nie stało. Przed 2 tygodnie nawet nikt na mnie nie spojrzał… Ogonek jeszcze boli, ale przecież nie mogę narzekać. Duża mówi, że będzie taki ON lub ONA. Dobro. Że udowodnią, że jestem piękny i że będą mnie kochać już na zawsze.
A ja? Ja przytulę się, mimo iż boję się troszkę, ale zaufam. Proszę przytul mnie… i obiecaj, że nie będziesz bił.





