BARDZO proszę moderatorów o choć chwilę na kotach, tu więcej osób ma szansę zajrzeć... a sprawa - jak zaraz przeczytacie - poważna...
Umarła pewna Pani. Nie znałam Jej, wiem tylko, że bardzo dużo poświeciła dla kotów. Osierociła 4 koty. Jeden z nich ma juz dom, 3 pozostałe szukają BARDZO pilnie, z czego jeden nieco mniej pilnie...
Żeby nie komplikować... najlepiej skopiuję po prostu mail, który dostałam w tej sprawie. Zdjęcia utonęły w eterze, jak tylko do mnie dotrą to wkleję...
Mail pochodzi od siostrzenicy (chyba???) Zmarłej.
"Dziękuję, że się Pani odezwała.
Z kotami jest, niestety problem, bo jest dość prawdopodobne, że wszystkie są zarażone białaczką i tzw. HIV-em. Jest ich w tej chwili trzy (czwartego udało się umieścić w bardzo dobrym domu).
Jest bura pręgowana kotka, niemłoda, prawdopodobnie wykastrowana. Z nią na razie nie ma pośpiechu, bo moi rodzice zgodzili się ją zatrzymać (problem polega na tym, że są już starzy i schorowani).
Do pilnego znalezienia domu są dwa czarne, młode, najwyżej kilkuletnie koty (tak je ocenił weterynarz).
Pierwszego nazwałam Barnaba. Jest duży raczej łagodny, płochliwy. Jest z kotów „gadatliwych” – chodzi i pomiaukuje. Ruchliwy, wskakuje na sprzęty, potrafi je zrzucać. Myślę, że po
wykastrowaniu się uspokoi – teraz trochę go roznosi. O ile znam się na kotach (a mieszkam z nimi od dzieciństwa) to jest kot, z którym można się zaprzyjaźnić i złapać dobry kontakt. Moim zdaniem jest w typie „psim”: będzie chodził człowiekiem. Co do dzieci – trudno wyrokować, jak je zniesie, ale byłabym dobrej myśli.
Jest z nim jednak duży problem: nie może pójść nigdzie, gdzie są inne koty, bo jest nosicielem kociego HIV-a. Zrobiono mu też test na białaczkę i wynik był nierozstrzygający. Teraz jest tymczasowo w klinice, gdzie go zaniosłam do wykastrowania. Okazało się, że wykastrować go na razie nie można, bo jest mocno przeziębiony (dostaje antybiotyk). Właśnie
tu zrobiono mu testy i wykryto chorobę. Tak więc umówiłam się, że w klinice będzie do wykastrowania. Najlepiej byłoby, gdyby stamtąd mógł pójść do nowego domu. Powrót, nawet tymczasowy, do moich rodziców jest ostatecznością (ojciec w ogóle źle znosi koty, a trzy – to
już dla niego sytuacja nie do wytrzymania). Chciałam wziąć tymczasowo Barnabę do siebie, ale w tej sytuacji nie mogę, bo mam dwa zdrowe koty.
Drugi kot, to tajemniczy Don Pedro – szpieg z Krainy Deszczowców. Tak go roboczo nazwałam, bo ciągle się ukrywa, a kiedy już wyjdzie, to unika kontaktu. Nie ustaliłam więc nawet jego
płci – możliwe, że jest to nie Don Pedro, tylko Carramba. Umówiłam się w klinice, że za parę dni, kiedy koty nieco się oswoją (głównie dotyczy to Don Pedra) przyjdzie lekarz pobrać im
krew i wtedy będzie wiadomo, czy też są zarażone. Ale trzeba się liczyć z tym, że są. Don Pedro jest bardzo nieśmiały, ale – znowu, o ile znam koty – myślę, że jeśli trafi na właściwą osobę będzie naprawdę wiernym przyjacielem. Chociaż chyba nie pieszczochem – wydaje się, że nie jest przyzwyczajony do dotykania, a dorosłego kota trudno do tego przekonać.
Nadaje się raczej do spokojnego domu, gdzie szanowana będzie jego integralność. Na razie jest trochę zabiedzony, ale kiedy się o niego zadba, na pewno będzie prześliczny. Jest mniejszy od Barnaby i mniej umięśniony. Jeśli jest kocurem, to kastrowanym,
Nie znam ich historii, koty u mojej cioci – po której je odziedziczyłam – zmieniały się bardzo często, głównie dlatego, że szybko umierały. Barnabę widziałam u niej od jakiegoś roku, co do Don Pedra, to jego skłonność do konspiracji sprawiła, że nie wiem, czy był tam
kilka miesięcy, czy może dłużej. Na pewno potrzebuje serca i spokoju.
Pozdrawiam i mam nadzieję
Ewa Siedlecka"
telefon: 0507 095 932
Skoro jeden na FIV, to i reszta może mieć. Nie wiadomo, co z białaczką, jak widzicie powinno być wiadomo wkróce. Tak czy inaczej - szukamy NIEZAKOCONEGO DOMKU dla nich! Najlepiej wszystkich 3, a przynajmniej obu kocurów...
POMÓŻCIE!!! PROSZĘ!!!