Foczka na dobry wieczór u mnie ugryzła koleżankę, z którą rozpakowywałyśmy przywiezione koty i dobra
Na dzień dobry w niedzielę wlazła w komin wentylacyjny (już zabezpieczony skutecznie), z którego musiałam ją brutalnie wyciągnąć za puszysty ogonek

a potem ugryzła mnie w palec - kiedy głaskałam ją po główce.
Palec spuchł, ale nie odpadł, a ja się tak łatwo nie zrażam do ślicznych kociątek - Foczka rezyduje w górnych partiach kuchni (na szafkach i na zamrażarce ustawionej w wieżę na lodówce), więc od czasu do czasu przystawiam drabinkę i włażę pogłaskać ślicznotkę. Prób gryzienia więcej nie było, to jedno to pewnie za to wyciąganie za ogonek, też pewnie bym ugryzła
Jeszcze raz na mnie posyczała, następne głaskania - delikatnie po główce i pod bródką, troszkę po przednich łapeczkach i grzbieciku - znosi cierpliwie, a pojutrze pewnie polubi i spróbuję wziąć ją na ręce.
I może spróbuję jakieś zdjęcia - o ile nie będzie za bardzo się bała
Relację będę starała sie składać na bieżąco, i ile nie narzucę zbyt szybkiego tempa rozpieszczania i Foczka nie odgryzie mi palców

, a ząbeczki ma ostre
