Edit: zmiana tytułu
"Dziś nie wiem już jak można żyć bez kotów"
A jeszcze 13 miesięcy temu nie wyobrażałam sobie takiej sytuacji.
Nie pamiętam jak to się stało, co spowodowało, że znalazłam strone zabrzańskiego schroniska.
Na początek internetowo adoptowałam Czarusia. A potem po prostu pojechaliśmy tam z TZ i wróciliśmy z małą czarną kulką.
Początki były ciężkie, pamiętam swoją bezradność, małą wiedze a raczej niewiedze.
Mała czarna kulka do dziś nazywana Księżniczką pokazała nam wszystkie aspekty posiadania kota. Kocham ją bardzo.
Za to, że jest taka niezależna, że jak jej coś nie pasuje to na pewno da znać, za mizianie i mruczenie, za spanie na klatce piersiowej, na monitorze, za bieganie o 2 w nocy, za wywalanie kwiatków, za szaleństwa które powodują, że płaczemy ze śmiechu.
Jest panią domu. Moja siostra nazwała ją Neska, ale my najczęściej i tak wołamy na nią Kitka.
Oto moje serduszko
Po przywiezieniu ze schroniska
I rok później czy fotki aktualne