Wróciłam właśnie godzinę temu od weta. Byłam z moim Bigosem oraz kotką rodziców TZ'ta, która ma około 6 miesięcy, więc naturalne że wywiązała się rozmowa na temat zapobiegania rujce.
No i wet mnie zaskoczył - jego zdaniem, sterylka powoduje niedobór hormonów, który prowadzi do osteoporozy i nietrzymania moczu. Użył porównania do 60-70 letnich kobiet po okresie przekwitania.
(Oczywiście te dolegliwości mogą się pojawić, ale nie muszą, mogą też wystąpić w bardzo różnym nasileniem - zależy od organizmu kotki.)
Za to poleca kurację hormonalną - pierwszy zastrzyk, po nim 3 miesiące przerwy, potem 4 miesiące i następny. Kolejne zastrzyki już regularnie co 4 miesiące. Zdaniem weta, jesli jest dobra współpraca opiekuna kota z wetem i zastrzyki są podawane regularnie, nie ma niebezpieczeństwa wystąpienia ropomacicza. Mój wet jest młodym facetem, z rodziny weterynarzy. Twierdzi, że ma 12 letnie kotki, którym kurację hormonalną rozpoczął jeszcze jego ojciec, po którym przejął praktykę weterynaryjną.
I tym kotkom nic nie dolega, bo opiekunowie dbają o regularne wizyty i są w kontakcie z wetem. A kuracja hormonalna powoduje wyrównanie poziomu hormonów (narysował mi nawet taki wykresik), niejako "uśrednia" ich poziom. Co za tym idzie, nie dochodzi do schorzeń typu osteoporoza czy nietrzymanie moczu, które są konsekwencją braku tychże hormonów w organizmie.
No i sama nie wiem, mam teraz zamęt w głowie, sama nie wiem, czy miał rację czy głupoty gadał... nie jestem wetem...
A co Wy o tym myślicie?