W feralny poniedziałek w trakcie przyjmowania kolejnego pacjenta, rozległ się z poczekalni przerażliwy miauk.
Niby normalne,że nie wszystkim kociambrom przynoszonym przez właścicieli nie bardzo odpowiadają wizyty w lecznicy.
Kolejny pacjent ( a właściwie jego właściciel) podsumował tą sytuację tak : koty pani płaczą w poczekalni...
Na to moja siostra z pewnością w głosie - Proszę pana to nie koty... to sójki....
I tak podrzucone w kartoniku dwie Sójeczki trafiły do nas do domku.
Sójki są dwie, kocurek i koteczka.
jutro skończą trzy i pół tygodnia.
Już odchuchane wyglądają tak:
Są słodkie i mruczące.
przez ten tydzień nabrały ciałka i bardzo się do nas przywiązały.
Tak wyglądały zaraz po przyniesieniu :
Sójek Kocurek:
]
po przyniesieniu
i wczoraj.
Sójeczka Koteczka:
po przyniesieniu
i wczoraj
Czyż moje Sójki nie są piękne?
Za jakąś chwilę maluchy będą szukały domków, dzisiaj chciałam je Wam pokazać.