A więc Miłek trafił do nas miesiąc temu dzięki Beliowen i Janie. Zmarła jego pani i rodzina szukała temu 10-letniemu kotu nowego domu. Uprzedzano nas, że kociorro jest hmmm... gruby. Okazał się tak duży, że nie zmieścił się do koszyka, w którym zwykle przewozimy koty. Mimo swojej tuszy jednak był bardzo sprawny (wychodzący).
W naszym domu zaaklimatyzował się szybko i już na drugi dzień poruszał się śmiało po wszystkich zakamarkach i był zachwycony, gdy w nocy znalazł drogę na górę do naszej sypialni a tam nasze głowy na mięciutkich podusiach....

Miłek natomiast po serii zabiegów (odkołtunianie, odgruzowanie zębów, maść do uszu) to już gospodarz pełną gębą.
Mój TZ mówi, że był nam przeznaczony. Szukaliśmy odpowiedniego kota po całej Polsce (bo miał być z dłuższym włosem, a o takiego nie łatwo), a nie chcieliśmy kupować. A kot się znalazł tak blisko, że mogłabym po niego podjechać rowerem... Przeznaczenie, nic innego.
To na tyle, bo chciałam pokazać kilka zdjęć a zamiast tego strasznie się rozpisałam. Na zdjęciach ma przymknięte oczy, bo cwaniura reaguje strasznie szybko na lampę błyskową...




